W środę Patryk Jaki na plaży przy moście Poniatowskiego grillował z warszawiakami. Kandydat PiS na prezydenta Warszawy w wielkiej, kucharskiej czapce stał za grillem, nakładał zgromadzonym mieszkańcom stolicy kiełbaski, które na koniec polewał musztardą i ketchupem.
- Witamy pana prezydenta - mówili do Jakiego warszawiacy. Spotkanie z wiceministrem sprawiedliwości cieszyło się dużym zainteresowaniem. - Panie ministrze, ja też poproszę kiełbaskę - podchodzili kolejni. - Mam nadzieję, że będzie ciepła. Musztardy, keczupu? - pytał Jaki warszawiaków i życzył smacznego. Patryk Jaki częstował też chlebem. - Kromka dwie? - pytał.
Mieszkańcy wyrażali troskę o kandydata na prezydenta Warszawy.
- Pana ministra trzeba rozebrać, chociaż z marynarki, bo nam się tutaj ugotuje - powiedziała troskliwie jedna z warszawianek. - Nie poznałam pana w tej czapce - powiedziała kolejna.
- Kiełbasa majówkowa, pogoda nam dopisuje - zachęcał niezrażony upałem Jaki. Choć chętnych nie brakowało, minister wyrabiał normę i sprawnie wręczał kolejnym chętnym papierowe tacki z kiełbaskami.
- Czy chce pan przekupić wyborców kiełbasą? - zapytała jedna z dziennikarek. - Czy przekupuję, nie. Warszawa jest przyjaznym miejscem na majówkę i każdego innego dnia. Trzeba z warszawiakami rozmawiać, trzeba wyjść na plażę, rozmawiać bez względu na to, czy ktoś ma poglądy prawicowe, czy lewicowe - przekonywał. - Czy pani sobie życzy kiełbaskę? – zapytał dziennikarkę. - Jestem wege - odpowiedziała. - Akurat nie mamy jarmużu - zażartował Jaki.