W wywiadzie dla portalu 300polityka Andrzej Duda podkreślił wysiłek rządu, zwłaszcza minister Elżbiety Rafalskiej, w dążeniu do wypracowania kompromisu.
- Nie ukrywam, że ku pewnemu niezadowoleniu moich kolegów z rządu i parlamentu, naciskałem różnymi sposobami, żeby zrealizować te oczekiwania i przecież piątkowa propozycja, jakby na to nie spojrzeć, wychodziła tym oczekiwaniom naprzeciw. Nie mówię, że realizowała je stu procentach, ale w istotnym stopniu. I powiem szczerze, że sposób, w jaki została odrzucona, był dla mnie zdumiewający. Zwłaszcza, że pierwszy postulat, ten dotyczący podniesienia renty socjalnej, rząd już realizuje - powiedział prezydent.
Duda tłumaczył, że podwyższenie renty socjalnej do wysokości najniższej renty z tytułu niezdolności do pracy to wydatek blisko 600 milionów złotych rocznie z budżetu państwa.
- Co więcej, złożona przez rząd Mateusza Morawieckiego propozycja - jak przypomniał prezydent - wielokrotnie przewyższa tę złożoną w 2014 roku przez rząd PO-PSL.
Prezydent prosił protestujących o zrozumienie. Tłumaczył, że rząd, który jest "gospodarzem budżetu", musi sprawiedliwie dzielić środki pomiędzy różne grupy osób dotkniętych niepełnosprawnościami i ich opiekunów. - Rząd nie może pogłębiać już istniejących dysproporcji. Przeciwnie, powinien starać się je niwelować - mówił portalowi 300polityka Duda.
Prezydent dodał, że nie rozumie zaistniałej sytuacji, która - jak mówił - zdumiała go i zmartwiła. Zdaniem Andrzeja Dudy sposób odrzucenia oferty "pokazuje zupełny brak koncyliacyjnego podejścia ze strony pań protestujących w gmachu sejmowym".
Duda przypomniał, że aby dojść do porozumienia, należy szukać kompromisu, który polega na ustępstwach z obu stron i dobrej woli. W ocenie Andrzeja Dudy rząd oraz minister rodziny, pracy i polityki społecznej mają dobrą wolę i ją okazują. - Warto to docenić - powiedział prezydent.