Manifestacja ONR rozpoczęła się od spotkania w sali BHP w Stoczni Gdańskiej. Potem tabun narodowców ruszył ulicami Gdańska skandując dość niewyszukane hasła jak „Znajdzie się kij na lewacki ryj” czy „PiS-PO, jedno zło”.
Ubrani na czarno uczestnicy manifestacji kroczyli w dwóch szeregach niosąc biało-czerwone flagi Polski i zielone flagi ONR. Przeszli przez centrum, dworzec PKP i Główne Miasto aż do Dworu Artusa. Tam całe wydarzenie zakończyło się krótki wiecem, podczas którego odśpiewano „Hymn Młodych”, czyli oficjalny hymn Młodzieży Wszechpolskiej.
Z manifestacji ONR i braku powiadomienia o tym fakcie opinii publicznej próbował tłumaczyć się prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz. Twierdzi on, że nie miał pojęcia, iż wydarzenie odbędzie się pod sztandarami ONR. „Nie wiedzieliśmy, bo w zgłoszeniu zgromadzenia publicznego i przemarszu taki zapis się nie znalazł. Przejście zostało zgłoszone przez osobę prywatną.” – wyjaśnia w oświadczeniu.
Teraz prezydent Gdańska chce zorganizować manifestację dla wszystkich, "którym bliskie są ideały demokracji, wolności i otwartości". Odbędzie się ona pod hasłem "Demokratyczny Gdańsk mówi NIE dla nacjonalizmu i faszyzmu!" o godz. 12 pod Fontanną Neptuna.
Na odpowiedź środowisk prawicowych nie trzeba było długo czekać. W gdańskim Urzędzie Miejskim pojawiło się kilka zgłoszeń na kontrmanifestacje. Jednego z nich dokonała Maria Kołakowska, znana z zakłócania Trójmiejskiego Marszu Równości i brania udziału w proteście przeciwko sztuce „Golgota Picnic”. Narodowcy zgłosili swoje zgromadzenia w strategicznych miejscach w Gdańsku na sobotę, a także i na niedzielę. Wszystko po to, by odpowiadać uczestnikom manifestacji Adamowicza i zablokować ewentualną zmianę jej miejsca lub daty.