Robert Biedroń w programie Onet Rano przyznał, że zamierza powrócić do ogólnopolskiej polityki.
- Coraz bardziej jestem wkurzony na to wszystko. Ja wrócę do tej polityki i pokażę, że polityka może wyglądać inaczej - mówił wyraźnie poruszony Robert Biedroń. Dopytywany przez prowadzącego program nie zdradził wielu szczegółów. W końcu na pytanie, czy zamierza utworzyć własną partię, odpowiedział twierdząco.
- Mamy selekcję negatywną w polityce, do polityki, przez to, że ją tak zohydzamy, mówimy , że się nie interesujemy. Tylko 11 proc. Polakom ufa partiom politycznym, a 1 proc należy do partii - stwierdził.
Z kolei na antenie TVN 24 prezydent Słupska przyznał, że jego doświadczenie w zarządzaniu Słupskiem mogłoby okazać się przydatne na stanowisku prezydenta kraju. - Przypominam, że Andrzej Duda nie był prezydentem żadnego miasta, nigdy nie sprawował realnej władzy wykonawczej - powiedział Robert Biedroń.
Na pytanie o wybory prezydenckie w 2020 roku stwierdził, że nie da się tego wykluczyć. - Jeszcze 10 lat temu w czoło by się pan stuknął, jakby pan słyszał że Biedroń będzie prezydentem miasta - powiedział i przyznał, że marzy "o Polsce, która będzie wyglądała tak jak dzisiaj wygląda Słupsk".
Biedroń wyznał przy tym, że ma "monogamiczny, trwały związek z mieszkańcami Słupska, jeśli chodzi o sprawowanie prezydentury". Chwilę po tym stwierdził, że "będzie musiał wrócić na scenę polityczną".
Scenariusze mogą być różne, wszystko wskazuje na to, że wcześniej czy później będę musiał wrócić na scenę polityczną, ponieważ po tej stronie progresywnej, wolnościowej prodemokratycznej, proeuropejskiej jest pustynia
- powiedział.
Przypomnijmy, że według ostatniego sondażu dla "Super Expressu" Robert Biedroń w wyborach na prezydenta Polski uzyskałby wynik na poziomie 19 proc. O 7 proc. lepszy wynik miałby Donald Tusk, z kolei Andrzej Duda mógłby liczyć na 36 proc.
Czekamy na Wasze opinie pod adresem: listydoredakcji@gazeta.