Posłanka Platformy Obywatelskiej Izabela Leszczyna poszła za ciosem i w nawiązaniu do interpelacji partyjnego kolegi Krzysztofa Brejzy (ujawnił nagrody dla ministrów), zwróciła się do resortów z pytaniami o wynagrodzenia i nagrody w ministerstwach za lata 2015-2017. Daty są nieprzypadkowe, ponieważ pytała też o ostatni rok sprawowania władzy przez PO-PSL.
Piotr Wawrzyk, wiceminister w MSZ, odpowiedział posłance ze szczegółami. Z interpelacji dowiadujemy się więc, że w 2015 roku, więc jeszcze za rządów Platformy, w resorcie spraw zagranicznych na wynagrodzenia dla ministrów, sekretarzy i podsekretarzy stanu wydano ponad 988 tys. zł brutto.
Natomiast w roku 2016, za rządów PiS, było to już 1,026 mln zł brutto. Wzrost niewielki, ale 121 tys. zł z tej kwoty stanowiły nagrody. Rok później wynagrodzenia to już 1,305 mln zł brutto, z czego 320 tys. zł stanowiły premie. Jak łatwo policzyć, choć wynagrodzenia ministrów i wiceministrów nie zmieniły się zbytnio, tak 440 tys. złotych trafiło do ich kieszeni "drogą" nagród w latach 2016-2017.
PiS hojny nie tylko dla ministrów. Właśnie ujawniono nagrody dla ludzi Waszczykowskiego
Platforma Obywatelska już od jakiegoś czasu domaga się wyjaśnień od obozu władzy w tej sprawie, zarzucając rządzącym, że poprzez system nagród po prostu dokładali ministrom i wiceministrom do pensji, co dobrze obrazuje odpowiedź Wawrzyka.
Beneficjentami tego systemu byli zarówno Jacek Czaputowicz (obecnie szef MSZ, wcześniej, w 2017 roku wiceminister w resorcie), jak i poprzedni minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Sam Waszczykowski w 2017 roku otrzymał ponad 72 tys. zł.
ZOBACZ TEŻ: Zawrotne 2 mln złotych nagród dla ministrów rządu Szydło. Mamy konkretne kwoty
Premie otrzymał też Konrad Szymański, który jest w resorcie od czasu zwycięstwa PiS w wyborach, czy też Bartosz Cichocki. Trafiły również do Jan Dziedziczaka, niedawno odwołanego przez Czaputowicza.
Czekamy na Wasze opinie pod adresem: listydoredakcji@gazeta.pl