Wassermann ruga dziennikarza. "Liczyłam, że pan zacznie od tego, jak się czuję"

Małgorzacie Wassermann nie podobały się pytania zadawane jej przez prowadzącego "Jeden na jeden". Już pierwsze z nich wywołało jej protest, później też zwracała uwagę na to, o co dopytuje ją Bogdan Rymanowski. - Liczyłam, że pan zacznie od pytanie, jak się czuje córka ministra - mówiła.

Bogdan Rymanowski, prowadzący "Jeden na jeden" w TVN24 zaczął od pytania, dlaczego na uroczystościach nie było przedstawicieli wszystkich rodzin ofiar katastrofy, skoro - zgodnie ze słowami zarówno prezesa PiS i prezydenta - ma on "łączyć, a nie dzielić".

- Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, dlaczego niektórzy nie przyszli. Ja też mam taką nadzieję, że ten pomnik będzie nas wszystkich łączył, gdzie każdy z nas, Polak, będzie mógł podejść, powspominać - zaczęła odpowiedź Małgorzata Wassermann z PiS, córka zmarłego w katastrofie ministra Zbigniewa Wassermanna.

"Liczyłam, że pan redaktor zacznie od..."

Potem jednak... posłanka i szefowa komisji śledczej ds. Amber Gold zrugała dziennikarza za jego pytanie.

Dla mnie wczorajszy dzień był bardzo ważny. Liczyłam, że pan redaktor zacznie od pytania, jak się czuje córka ministra, który zginął 8 lat temu. Jaki to był dzień dla mnie, jaki był mój ojciec? Nie liczyłam się z tym, że pan redaktor zacznie od razu od pytania o podziały - powiedziała.

Rymanowski od razu zareagował i zapytał o to, jak ważnym dniem jest 10 kwietnia dla Małgorzaty Wassermann. - To taki dzień, gdy to wszystko wraca, te strasznie trudne momenty, kiedy pamięć... wraca żywy mój tata, ja go widzę - mówiła posłanka. Dopytywana, czy "czas goi rany", odparła, że jak najbardziej.

- Ale ten dzień jest bardzo specjalny, ja naprawdę chciałabym, aby tego jednego dnia nie mówili o podziałach, a mówili o tym, że lecieli razem i razem zginęli. Tego dnia należy im się pamięć za to - dodała.

"Nowacka jest jedną z nas"

Po tej krótkiej wymianie zdań prowadzący wrócił do swojego pierwszego pytania o podziałach. - Jest kilka rodzin, które krytykowały nasze formy upamiętnienia, choć są zawsze mile widziani, Baśka (Barbara Nowacka - red.), jest jedną z nas, z rodzin - mówiła, odnosząc się do zarzutów Nowackiej o dzielenie rodzin, które przywołał Rymanowski. - Gdyby Barbara Nowacka zechciała przyjść i powiedziała, że chce zabrać głos, na pewno byłaby taka możliwość - dodała.

Prowadzący wspomniał również, że polityków PO czy Nowoczesnej zabrakło na uroczystościach, ponieważ, jak tłumaczyli, nie chcieli legitymować "samowoli budowlanej", czyli budowy pomnika na pl. Piłsudskiego.

- To nie ma żadnego znaczenia, jaka byłaby wymówka, przyczyna, ten stan trwa od 8 lat. To jest powiedziałabym nieustanna negacja. Gdyby pomnik stanął 7-8 lat temu, to uniknęlibyśmy tych sporów. Chciałabym, aby przy pomniku potrafili powstrzymać się od bolesnych słów. Mam wrażenie, że politycy opozycji chcą nakręcać siebie, ale też społeczeństwo. Apeluję, za pośrednictwem stacji, nie dajmy się wciągnąć, chociaż tego dnia, w te podziały - odpowiedziała.

"Proszę zadać pytanie wprost"

Wtedy Rymanowski zapytał, czy ten apel dotyczy też polityków Prawa i Sprawiedliwości. - Oni także mówią o jedno słowo za dużo? - spytał, a tymi słowami znów zasłużył sobie na małe pouczenie od posłanki.

- Pan zapytał mnie przed momentem o posłów PO i Nowoczesnej i słowa o "samowoli budowlanej". Teraz przechodzi pan zgrabnie w co innego. Proszę zadać wprost pytanie, ja na nie odpowiem - powiedziała Wassermann.

- Chodzi mi o Antoniego Macierewicza, który ma dzisiaj ogłosić tzw. raport techniczny. Czy pani wciąż ma zaufanie do Macierewicza i czy pozytywnie ocenia prace jego komisji - zapytał Rymanowski, znów skłaniając się ku prośbie posłanki PiS.

Wassermann odpowiedziała, że jest "w tej komfortowej sytuacji", że zna część członków podkomisji smoleńskiej. - Ja tych ludzi bardzo cenię, szanuję. To są badania w Polsce i Stanach Zjednoczonych. Ja wiem jaka jest skala ich pracy, to nie ma nic wspólnego z wyśmiewaniem na zewnątrz - dodała.

Czekamy na Wasze opinie pod adresem: listydoredakcji@gazeta.pl