"Nie wiem, kto ich zabił, wiem, co ich zabiło". Macierewicz o "fałszu" w raporcie, Anodinie i śledczych

- Nie wiem, kto ich zabił, wiem, co ich zabiło. Przyczyną śmierci (...) pasażerów były eksplozje, niszczące najpierw lewe skrzydło, a następnie centropłat - mówi w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" szef podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz. Zarzuca też Millerowi sfałszowanie raportu ws. katastrofy, a prokuraturze, że ta odmawia mu dostępu do dowodów.

W środę w "Gazecie Polskiej", a więc tego samego dnia, gdy podkomisja smoleńska ma opublikować raport techniczny, pojawił się wywiad z przewodniczącym tego zespołu Antonim Macierewiczem. 

W rozmowie z Dorotą Kanią Macierewicz sam zastanawia się, jak potoczyłyby się powojenne losy Polski, gdyby rządowa komisja w 1943 roku orzekła, że "przyczyną śmierci gen. Sikorskiego był zamach". - Albo gdyby komisja Millera (Jerzego Millera, byłego szefa KBWLLP), zamiast kłamać, oszukiwać i mataczyć, powiedziała od razu to, co było dla ekspertów oczywiste już na samym początku, że samolot zniszczyły eksplozje? - mówi.

Szef podkomisji smoleńskiej podkreśla na każdym kroku, że starał się skupić wyłącznie na bezpośrednich przyczynach katastrofy, ponieważ "cała reszta jest drugorzędna".

"Nie wiem, kto zabił, ale wiem, co ich zabiło"

- Nie wiem, kto zabił naszych przywódców, ale wiem, co ich zabiło. (...) Przyczyną śmierci (...) wszystkich pasażerów, były eksplozje niszczące najpierw lewe skrzydło, a następnie centropłat. Zweryfikowaliśmy wszystkie alternatywne możliwości i przebadaliśmy wszystkie możliwe hipotezy, z ewentualnym błędem pilotów włącznie, awarią silników etc. (...) Materiał dowodowy potwierdzający fakt eksplozji jest wiarygodny - mówi Macierewicz.

Teorię o wybuchach w lewym skrzydle i centropłacie mają potwierdzać "setki eksperymentów i tysiące zdjęć oraz filmów". Polityk od lat zajmujący się katastrofą smoleńską wylicza też, że jego eksperci wykonali szereg eksperymentów, które wykazały "możliwość doprowadzenia do takich właśnie eksplozji". Sam materiał wybuchowy, według Macierewicza, miał być tak ukryty, że "był niedostępny dla polskich techników zajmujących się samolotem".

Zobacz także: Macierewicz znów o wybuchu. I żali się: Media kazały nam ustalać jakieś sekundowe drobiazgi

Macierewicz: Anodina i Miller bali się słowa "wybuch"

Sam raport techniczny zdaniem Macierewicza ma być przełomem, a pod dokumentem - co podkreślił - podpisali się wszyscy członkowie podkomisji smoleńskiej.

- Eksperci, także zagraniczni, nie mają wątpliwości, że w Tu-154 M miała miejsce eksplozja (...). Co ciekawe, również biegli rosyjscy nie mieli wątpliwości, że to wybuch wewnętrzny zniszczył centropłat. Tyle że wymyślili "uderzenie hydrauliczne" jako jego przyczynę. Anodina i Miller tak się jednak bali samego słowa "wybuch", że ukryli tę ekspertyzę, podobnie jak wcześniej Lasek ukrył ekspertyzę firmy SmallGIS, która stwierdziła, że doszło do wybuchu - mówi.

Zobacz także:  Furia, rozczarowanie, żal. Rodziny smoleńskie tracą wiarę w ustalenia "pana Antoniego"

Macierewicz o prokuraturze

Macierewicz w wywiadzie wraca jeszcze do wątku Millera i Anodiny, bo jak twierdzi, to były szef KBWLLP miał instruować członków komisji do "dostosowywania wyników badań do raportu Anodiny". - Jest odpowiedzialny za sfałszowanie polskiego raportu (...). Warto pamiętać, że Miller przywożąc tę sfałszowaną kopię czarnej skrzynki, podpisał zgodę na to, że Rosjanie mogą zatrzymać oryginał - twierdzi.

Były szef MON nie szczędzi krytyki prokuraturze, która odmawia jego podkomisji "dostępu do kluczowych dowodów", jakimi są m.in. rejestrator samolotu JAK-40. - Sprawdzenie tego uszkodzenia jest rzeczą absolutnie fundamentalną. Niestety, prokuratura nie wyraziła zgody na udostępnienie nam tego rejestratora, byśmy mogli go zbadać. A wiemy, że został rozerwany - stwierdza i dodaje, że należy zbadać, czy było to "rozerwanie celowe, czy przypadkowe".

Więcej o: