O tym, że w poniedziałek do jednego ze stołecznych szpitali trafił senator PiS poinformował na swoim Twitterze dziennikarz Piotr Nisztor.
"Parlamentarzysta PiS trafił wczoraj do jednego ze stołecznych szpitali. Miał złamany nos, rozcięty luk brwiowy, blisko 3 promile alkoholu i jeszcze się awanturował! Jak widać dla niektórych rocznica tragicznej śmierci 96 osób, w tym prezydenta RP, nie ma żadnego znaczenia! Szok..." - napisał Nisztor.
Według ustaleń Wirtualnej Polski, chodzi o senatora PiS Jana Dobrzyńskiego. Polityk miał uczestniczyć w awanturze w okolicach Dworca Centralnego.
Policja nie potwierdziła jeszcze takiego zdarzenia. Odsyłano nas od osoby do osoby, w końcu polecono wysłać pytania mailem. Czekamy na odpowiedź na nasze pytania.
Dziennikarzom WP udało się skontaktować ze wspomnianym senatorem PiS, który w rozmowie potwierdził, że trafił do szpitala.
Polityk oznajmił, że miał zawał. Na pytanie dziennikarzy, czy był pod wpływem alkoholu odpowiedział:
Ale co to znaczy pod wpływem alkoholu? To była niedziela, myśmy byli po obiedzie, ale też nie można mówić, że ja byłem pijany, czy coś w tym rodzaju… Nie jechałem do pracy, to był mój prywatny czas - stwierdził w rozmowie z Wirtualną Polską Dobrzyński.
Polityk osobliwie tłumaczył się z trzech promili alkoholu. Na początku próbował zaprzeczyć, ale w końcu stwierdził, że sam nie wie. - Nie no, to niemożliwe, zresztą ja nie wiem, ja zapytam - powiedział.
Polityk potwierdził, że ma szwy na twarzy. Powiedział też, że sam prosił, by wezwać policję, bo myślał, że ktoś podstawił mu nogę.
Z informacji przesłanych nam przez Komendę Stołeczną Policji wynika, że ani w poniedziałek, ani w niedzielę policja nie interweniowała w sprawie "awanturującego się, nietrzeźwego lub pobitego mężczyzny" w okolicach dworca.