Pod koniec 2017 roku Ryszard Petru musiał niespodziewanie uznać wyższość Katarzyny Lubnauer, która pokonała go dziewięcioma głosami w wyborach na przewodniczącego Nowoczesnej. Twórca ugrupowania i jego dotychczasowy lider musiał więc przełknąć gorzką pigułkę, którą sprezentowali mu - jakby nie patrzeć - ludzie, których wprowadził do Sejmu.
Na linii Lubnauer-Petru po wyborach dochodziło do różnych złośliwości, jednak ta ujawniona przez "Wprost" pokazuje, że mała wojna podjazdowa przeniosła się też w kuluary i pomieszczenia partyjne. Petru miał być tak rozgoryczony porażką, że zdecydował o wyniesieniu mebli z siedziby partii.
- Petru zabrał z siedziby partii kanapy, krzesła, stół konferencyjny, biurko. Wynosić rzeczy pomagał mu któryś z pracowników. Doszło do tego, że pracujące tam osoby musiały siedzieć na kartonach do czasu zakupu nowych mebli - mówił w rozmowie z "Wprost" jeden z posłów Nowoczesnej.
Poseł zaznaczył przy tym, że Petru miał prawo do takiego działania, ponieważ w miejscu, gdzie znajdowała się siedziba partii, mieściło się także biuro poselskie Petru, a meble należały do niego. Lokum, z którego wynoszono meble, znajduje się przy Nowym Świecie w Warszawie.