Ministrowie konstytucyjni i sekretarze stanu mają oddać przyznane przez Beatę Szydło nagrody na cele społeczne, do Caritasu. Oprócz tego PiS planuje wprowadzić ustawę obniżającą pensje posłom i senatorom o 20 proc. - takie informacje przedstawił w czwartek Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej.
Ze wcześniejszej wypowiedzi rzeczniczki PiS wynika natomiast, że prezes PiS nie wiedział o nagrodach. Oboje podkreślali, że Kaczyński - wbrew temu, co pojawiło się w jego wywiadzie z serwisem wPolityce.pl - nie radził Szydło, by broniąc nagród w Sejmie "pokazała pazurki". - O żadnych pazurkach nie mówiłem, natomiast, tak wiedziałem, że pani premier będzie w tej sprawie mówiła. Ale konkrety tej wypowiedzi - to była jej decyzja. Miała prawo się bronić i broniła się, społeczeństwo tego nie zaakceptowało. Przyjęliśmy to do wiadomości - tłumaczył.
Z informacji "Faktu" wynika, że prezes nie tylko namawiał Szydło do zaostrzenia kursu, ale wręcz był na nią tak zły, że jako jedną z opcji rozważał jej dymisję z funkcji wicepremiera.
Nasz rozmówca z PiS przyznał. że nawet jeśli PiS wyjdzie cało z kryzysu z nagrodami, Szydło już straciła wszystkie atrybuty, jakie miała jeszcze kilka tygodni temu
- czytamy w dzienniku. Informator "Faktu" powiedział również, że była premier powinna była w Sejmie "przeprosić i przyznać do błędu". - Straciła szansę. Jedyną - mówi.