Pracowity czwartek w PiS. Najpierw doszło do spotkania premiera Mateusza Morawieckiego i ministrów (zabrakło m.in. szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego, który przebywa we Wrocławiu) z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, które odbyło się w gabinecie marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego (także się pojawił).
Później w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie spotkał się komitet polityczny Prawa i Sprawiedliwości. Po tych wydarzeniach odbyła się konferencja prasowa Kaczyńskiego na Nowogrodzkiej.
Swego czasu, przed wyborami, powiedziałem, że dla polityki nie idzie się dla pieniędzy. Społeczeństwo najwyraźniej to zapamiętało, stąd ta reakcja na nagrody, oczekiwanie na skromność w życiu publicznym. Wiemy, że jesteśmy dla społeczeństwa i że celem polityki nie jest zarabianie pieniędzy - zaczął Kaczyński
Później prezes PiS oznajmił, że ministrowie i sekretarze stanu zwrócą premie, które otrzymali w latach 2016-2017 i oddadzą je na Caritas.
- Ministrowie konstytucyjni, sekretarze stanu, którzy są politykami, zdecydowali się oddać nagrody do połowy maja na cele społeczne, do Caritasu- powiedział.
Podsekretarze stanu natomiast mają być "poproszeni" o to, by zwrócić nagrody. - Ministrowie podjęli te decyzje sami, dzisiaj było takie spotkanie, nikt nie protestował - wskazał Kaczyński.
Oprócz sprawy nagród, Kaczyński przekazał zarys innych zmian, które ustalił komitet polityczny PiS. Zapowiedział, że złożone zostaną projekty, które zakładają obniżenie o 20 proc. pensji poselskich i senatorskich, wprowadzeniu nowych limitów obniżających pensje wójtów, burmistrzów, prezydentów, marszałków, starostów i ich zastępców.
Zniesione mają być też wszystkie dodatkowe, poza pensją, świadczenia, które przysługiwały kierownictwu spółek Skarbu Państwa. Ustawy miałyby pojawić się - jak mówił Kaczyński - w Sejmie już niedługo i zostać uchwalone w ciągu nawet dwóch najbliższych miesięcy.
Krótko mówiąc, będzie dużo, dużo skromniej, skromniej niż było dotychczas. Będziemy egzekwować z całą stanowczością dyscyplinę w tych sprawach - zapowiedział Kaczyński.
Prezes PiS zagroził też posłom, którzy mogliby nie zagłosować za takimi ustawami.
Jeżeli ktoś nie będzie chciał zagłosować za tymi decyzjami, to straci miejsce na liście wyborczej, na dalszy udział w polityce - mówił.
- Jeśli społeczeństwo tego chce, my się przychylamy się do tej opinii. Vox populi, vox Dei (łac. głos ludu, głosem boga) - zakończył.
Po wystąpieniu Kaczyńskiego dziennikarze zapytali go o dalsze losy tzw. ustawy degradacyjnej po tym, jak została zawetowana przez prezydenta Andrzeja Dudę. - Kiedy można spodziewać się głosowania w tej sprawie, czy PiS będzie partycypował w dalszych pracach, czy prezydent uprzedzał pana prezesa o wecie? - zapytano Kaczyńskiego.
- Nie uprzedził, nie będziemy partycypowali i uznaliśmy tę sprawę w tym momencie za zamkniętą. Tyle mogę powiedzieć - odpowiedział prezes PiS.
Padło też pytanie o wypowiedź Kaczyńskiego dla serwisu wPolityce.pl, gdy ten opisywał, co poradził Beacie Szydło przed posiedzeniem Sejmu, na którym mógł pojawić się temat nagród dla ministrów: I też przed tym wystąpieniem powiedziałem jej: pokaż, proszę pazurki.
W czwartek rzeczniczka PiS stwierdziła, że prezes PiS "wcale nie powiedział o pazurkach". Dodała, że Kaczyński "w ogóle nie wiedział o nagrodach", które Beata Szydło przyznała sobie i swoim ministrom.
- O żadnych pazurkach nie mówiłem, natomiast, tak wiedziałem, że pani premier będzie w tej sprawie mówiła. Ale konkrety tej wypowiedzi - to była jej decyzja. Miała prawo się bronić i broniła się, społeczeństwo tego nie zaakceptowało. Przyjęliśmy to do wiadomości - odpowiedział prezes PiS.