Senator Anders w wiecznej podróży za pieniądze podatnika. Koszt? Ponad 600 tys. zł! Ma wytłumaczenie

75 wyjazdów zagranicznych, każdy za średnio 8 tys. zł - to bilans dotychczasowej pracy Anny Marii Anders. Zasiada w Senacie, ale jest też pełnomocnikiem premiera ds. dialogu międzynarodowego. W odpowiedzi na krytykę stwierdziła m.in., że nie może odmawiać zaproszeń.

W ostatnich tygodniach uwagę opinii publicznej przyciągał temat nagród dla ministrów i wiceministrów. Ujawniane są nowe fakty w tej sprawie, jak np. to, że członkowie rządu dostawali premie już w 2016 roku. Jednak to niejedyne wydatki, które spotykają się z krytycznymi komentarzami.

"Fakt" opisał wydatki senator Anny Marii Anders na podróże zagraniczne. Odbywa je w ramach swojej pracy jako pełnomocnik premiera ds. dialogu międzynarodowego. W czasie pełnienia tej funkcji (czyli od stycznia 2016 roku) odbyła już 75 podróży. Dla porównania - od początku kadencji w Senacie głos zabrała 10 razy. 

Kosztowały one średnio 8155 zł, czyli w sumie ponad 600 tys. zł. W odpowiedzi dla "Faktu" podkreślono, że koszty udało się i tak "obniżyć", gdyż senator zna języki obce i podróżuje bez delegacji. 

Kancelaria Prezesa Rady Ministrów nie wyszczególniła, kiedy i dokąd senator odbyła konkretne wyjazdy. Nie wiadomo zatem, ile z 75 wyjazdów w ciągu dwóch lat odbyła do USA (gdzie senator ma dom, i gdzie mieszka jej syn). Na profilu na Facebooku można znaleźć m.in. zdjęcia z willi Donalda Trumpa na Florydzie z lutego b.r., ze spotkania z Polonią w Atlancie w styczniu, czy wizyty w Waszyngtonie w listopadzie

W sieci pojawiły się komentarze krytykujące kwotę wydaną na wyjazdy oraz podające w wątpliwość to, jakie zyski z tych wyjazdów ma polskie państwo. 

"Tak sobie liczę i wychodzi mi, że na wszystkie moje loty - na wojny, rewolucje, wybory w wielu krajach - moja redakcja (firma prywatna) nie wydała w ciągu 27 lat 1/5 tego, co polski podatnik przez dwa lata na podróże senator Anny Marii Anders" - napisał dziennikarz Jerzy Haszczyński.

Senator Anders skomentowała swoje wydatki na delegacje oraz odparła zarzuty w rozmowie z portalem WP.pl. Zapewniała, że większa cześć jej pracy w "budowaniu dialogu międzynarodowego" to spotkania z politykami na całym świecie. Mówiła, że jej wizyty przekładają się na konkretne korzyści gospodarcze, w tym zagraniczne inwestycje oraz kwestie wizerunkowe.  

- Jeśli otrzymuję zaproszenie na uroczystość powołania nowego szefa sztabu US Army na Kapitolu to mam odmówić wskazując, że Polska, ze względu na koszty nie będzie uczestniczyła w tym wydarzeniu?

- powiedziała senator.

Co z samymi kosztami? - Nie ustalam cen biletów lotniczych, a to one pochłaniają najwięcej z kosztów delegacji - podkreśliła. 

Anna Maria Anders zwróciła nagrodę

Nazwisko senator pojawiło się już jakiś czas temu w kontekście nagród dla ministrów i sekretarzy stanu. Za pełnienie swojej funkcji w KPRM Anders dostała ok. 3 tys. zł premii. Gdy sprawa nagród pojawiła się w mediach, zapowiedziała, że zwróci otrzymaną kwotę. 

Zapytana, czy politycy zarabiają za mało, odparła, że w Polsce wszyscy zarabiają za mało. Tłumaczyła, że wszyscy powinni starać się o to, "żeby gospodarka szła w górę, pensje były wyższe, a nie czepiać się tych, którzy zarabiają więcej". 

Więcej o: