Dziennikarze „Gazety Polskiej” zapytali Jarosława Kaczyńskiego m.in. o sondaż Kantar Millward Brown dla TVN i TVN24. Wynika z niego, że blok Zjednoczonej Prawicy może liczyć na 28 proc. głosów, czyli o 12 punktów procentowych mniej niż w poprzednim badaniu. Prezes PiS stwierdził, że sondaże powstające „ na zamówienie wrogiego medium” różnią się od tych, które są robione na zlecenie partii rządzącej.
Z pokorą podchodzę do wszystkich sondaży. Ale do tego także z bardzo dużą ostrożnością. Znam wyniki badań powstających także na nasze zlecenie i mogę powiedzieć, iż są one znacząco inne od tych właśnie wyprodukowanych na zamówienie wrogiego nam medium
- stwierdził prezes PiS.
Przypomnijmy, że partia rządząca straciła też m.in. w sondażu przeprowadzonym na zlecenie "Wiadomości" przez Instytut Badań Polister. Wynika z niego, że PiS ma 39 proc. poparcia, czyli o 8 punktów procentowych mniej niż miesiąc temu.
Jarosław Kaczyński dodał, że wbrew pozorom słaby sondaż może „bardzo pomóc” PiS.
Nie ma nic gorszego dla partii rządzącej niż przekonanie o niezagrożonej trwałości władzy. Takie poczucie niestety zaczęło wdzierać się w nasze szeregi i może nieco uśpiło czujność oraz chęć działania niektórych. Liczę na to, że wyniki tego sondażu będą takim kubłem zimnej wody. Dadzą do myślenia i pomogą mi zmobilizować strukturę. Choć generalnie jestem spokojny o wynik wyborczy
- dodał Jarosław Kaczyński. I zapowiedział, że PiS planuje „następne rozwiązania, które będą kolejnym wymiernym wsparciem - tak jak program 500 plus”.
Dziennikarze „Gazety Polskiej” zapytali Kaczyńskiego również o zbliżające się wybory i możliwość powstania „szerokiej koalicji antyPiS”. Prezes PiS powiedział, że tego nie wyklucza.
Widzę tutaj jeden czynnik o silnie spajającym potencjale – obawa przed konsekwencjami za to, co się wyprawiało przez osiem lat rządów. (…) Strach przed odpowiedzialnością może stworzyć taki byt polityczny.
- stwierdził Kaczyński.
Jarosław Kaczyński skomentował również nowelizację ustawy o IPN, która wzbudziła protest m.in. Izraela, USA i Ukrainy. Zdaniem prezesa PiS, cel zmiany przepisów „był i jest jasny”.
Na pewno intencją ustawodawcy nie było karanie kogokolwiek za wspomnienia, nawet te najbardziej surowe wobec pojedynczych Polaków czy też grup, społeczności. I na pewno na mocy tego prawa nikt za wspomnienia, relacje, badanie historii, opisywanie niegodziwości czy wręcz zbrodni, jakich dopuszczali się obywatele Polski, nie będzie miał najmniejszych problemów. Cel zmian w prawie był i jest zupełnie jasny – powstrzymanie pomawiania Polski, przypisywanie nam państwowego, ogólnonarodowego zaangażowania w zbrodnie Niemców. Jako państwo, jako naród, nie mieliśmy z tym nic wspólnego (…) Gdy dziś słyszę apele, byśmy, jak Austriacy, czuli się i napastnikami, i ofiarami jednocześnie, to przyznam szczerze – wpadam w wielki gniew. (…) Takie porównanie przeczy podstawowym i łatwo weryfikowalnym faktom historycznym. Naprawdę musimy bronić się przed kłamstwem, bo wprowadzanie go w życie przekroczyło już dawno granice bezczelności i absurdu
- powiedział prezes PiS. Jarosław Kaczyński w kontekście nowelizacji ustawy o IPN poruszył również wątek roszczeń.
W tle jest także kwestia roszczeń, bo chociaż może nie ma bezpośredniego związku między tymi sprawami – chcę wierzyć, że go nie ma – to jednak zbieżność czasowa jest oczywista. Chodzi o mienie obywateli RP narodowości żydowskiej, którzy zginęli z rąk Niemców w czasie wojny i nie zostawili spadkobierców.
- powiedział Kaczyński. Podkreślił również, że Polska do tej pory nie otrzymała odszkodowań.
W żadnym wypadku nie możemy zaakceptować sytuacji, w której nie otrzymaliśmy rekompensaty nie tylko za niemieckie zbrodnie, lecz także za skutki działań ZSRS wobec Polski, na które zachód się zgadzał
- dodał prezes PiS.