Nie wiadomo na razie jakie są powody odwołania. Dziedziczak był zatrudniony w MSZ jako podsekretarz stanu. Wcześniej był m.in rzecznikiem rządu Jarosława Kaczyńskiego.
Nowym wiceministrem został Andrzej Papierz. Papierz na początku lat 90. pracował jako dziennikarz, m.in. w Polskim Radio czy Polsacie. Później pracował w Centrum Informacyjnym Rządu (od 1998 roku jako zastępca dyrektora, a od 2000 jako dyrektor). Następnie kierował Instytutem Polskim w Sofi. W latach 2007-2010 był ambasadorem RP w Bułgarii.
Jak podał Onet, stanowisko traci również Jan Parys, zatrudniony w Akademii Dyplomatycznej. W rozmowie z dziennikarzami portalu nie potwierdził ani nie zaprzeczył tym informacjom, oznajmił też, że do końca kwietnia jego sytuacja zawodowa się nie zmienia.
Jan Parys był współpracownikiem odwołanego pod koniec ubiegłego roku ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego. W czasie, gdy polską dyplomacją kierował Waszczykowski, Parys był szefem jego gabinetu politycznego.
Po zmianie w MSZ i pojawieniu się Jacka Czaputowicza Parys został odwołany z dotychczasowej funkcji. Na stronie MSZ poinformowano wówczas, że Parys "będzie pełnił ważną funkcję dotyczącą programu kształcenia w Akademii Dyplomatycznej MSZ", ale nie doprecyzowano, czym właściwie miałby się zajmować.
O Parysie stało się głośno za sprawą publikacji Onetu o tajnych notatkach dyplomatycznych krążących wśród najważniejszych osób w państwie. Jedna z nich, autorstwa Parysa, posłużyła dziennikarzom jako dowód, że ich poprzednie teksty były prawdziwe. Ze względu na bezpieczeństwo informatorów nie ujawnili, od kogo otrzymali poufne dane.
Chodzi o notatkę Z-99/2018, która zawierać ma "ultimatum" Stanów Zjednoczonych dla Polski w sprawie ustawy o IPN. Dziennikarze uwiarygodnili swoją publikację, powołując się właśnie na notatkę Parysa o następującej treści:
Ze względu na znaczenie USA dla naszego bezpieczeństwa nie do przyjęcia jest sytuacja, kiedy prezydent czy premier mają zablokowane kontakty z głównym sojusznikiem. Moim zdaniem uregulowanie sporu z USA jest ważniejsze niż spór z Izraelem czy rozmowy z KE na temat praworządności