Zaraz po świętach powrócił temat weta prezydenta Andrzeja Dudy wobec tzw. ustawy degradacyjnej. W Radio ZET o tę sprawę pytany był Marek Suski, szef gabinetu politycznego premiera, który wcześniej już krytykował tę decyzję, mówiąc np. że Duda "poszedł drogą Wałęsy".
- Prezydent wymaszerował z obozu dobrej zmiany? - dopytywał Konrad Piasecki.
- Nie zauważyłem, by wymaszerował. Odwołał się do swego rodzaju poczucia sprawiedliwości osób, które były bardzo blisko związane z obozem postkomunistycznym - odpowiedział Suski, ale wtedy wtrącił się Piasecki, pytając, czy liczył na to, że prezydent będzie "trzymał" z tym obozem.
Nie liczyłem - zaczął Suski. - To celnie zadane pytanie, ja byłem bardzo zdziwiony, rozczarowany i zawiedziony. Byłem zawiedziony zwłaszcza argumentacją. Bo niby jak inaczej ukarać zbrodniarzy? Naganą w jadłospisie? Ta degradacja to nie jest kara dotkliwa, jak wsadzenie do więzienia - perorował
Jak podkreślał Suski, ustawa degradacyjna ma być "aktem minimalnej sprawiedliwości historycznej" i przede wszystkim chodzi o to, osoby, które miały wzywać Moskwę do interweniowania w Polsce, nie mogły stać w jednym szeregu na przykład z generałem Andersem. Później jednak minister w KPRM znów uderzył w prezydenta i zrobił to trochę w swoim stylu.
Być może są osoby, które ze stanu wojennego pamiętają tylko to, że nie było wtedy "Teleranka". Może z tego pokolenia właśnie jest prezydent - wypalił Suski i zadeklarował: - Prezydent będzie musiał się ciężko napracować, by odzyskać mój głos, głos Marka Suskiego. W sercu i duszy mam wielki żal do pana prezydenta
Piasecki wtrącił, że w takim razie, skoro taka krytyka spada na prezydenta, może PiS rozważy w 2020 roku wystawienie innego kandydata niż Andrzej Duda. - Może pan? - nawiązał do ubiegłorocznej akcji w internecie "Suski 2020", sugerującej, że w Pałacu Prezydenckim powinien zasiąść właśnie jego gość.
Suski odpowiedział, że na razie w PiS nikt się nad tym nie zastanawia, przynajmniej do czasu, aż rzeczywiście wybory prezydenckie się zbliżą. - Dziękuję tym, którzy mnie poparli. Wygrałem nawet z Donaldem Tuskiem w sondzie internetowej. Nie snuję takich planów, ale kogo wybierze PiS, to jest przed nami. Wszystko może się zdarzyć, coraz bardziej prezydent nas zaskakuje - powiedział.
Podczas wizyty Suskiego w Radio ZET, poza prezydentem, oberwało się też ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze i byłej premier Beacie Szydło. W przypadku pierwszego Suski stwierdził, że doszło do dziwnej sytuacji, że ustawa o IPN, która wyszła z resortu kierowanego przez Ziobrę, została przez niego krytycznie zaopiniowana do TK. Ziobro zrobił to jednak nie jako minister, a... Prokurator Generalny.
Proponuję zaprosić pana Zbyszka Ziobrę i o to zapytać, to rzeczywiście jest dziwne, ale tylko krowa nie zmienia zdania - skwitował
Suski przyznał za to, że była premier podczas wystąpienia w Sejmie, gdy grzmiała, że "nagrody należały się ministrom", "pokazała pazurki".
Czy nam zaszkodziła? Może to rzeczywiście nie było korespondujące z tym, jak obecny premier zamierza współpracować z ministrami. Jest inny premier, nowy premier ma nowe zasady. Stary premier ma prawo do obrony swoich decyzji. Nie byłem w tamtym rządzie, natomiast teraz ma ich nie być, nie będzie dodatkowych nagród - mówił
- A czy dobrze zrobił? - dopytał Piasecki.
- Myślę, że tak - odparł Suski.