Morawiecki tuż przed świętami z ważną decyzją ws. Tomasza Komendy. "Państwo musi działać i pomóc"

Tomasz Komenda będzie dostawał od państwa rentę specjalną - zdecydował premier Mateusz Morawiecki. Mężczyzna spędził 18 lat w więzieniu, choć może być niewinny.

Tomasz Komenda, skazany na 25 lat pozbawienia wolności za zgwałcenie i zabójstwo nastolatki, spędził w więzieniu 18 lat. Niedawno prokuratura uznała, że może on być niewinny. Komenda został warunkowo zwolniony z więzienia, a na 16 maja Sąd Najwyższy wyznaczył posiedzenie, na którym rozpozna wniosek prokuratora o wznowienie postępowania w jego sprawie.

Jeśli sąd potwierdzi niesłuszne skazanie mężczyzny, będzie on mógł ubiegać się o odszkodowanie. Tymczasem premier Mateusz Morawiecki zapewnił, że już teraz Komenda dostanie pomoc od państwa. 

"Nic nie wynagrodzi Panu Tomaszowi Komendzie cierpień, jakich doznał przez niesłuszne skazanie i pobyt w więzieniu. Ale sprawiedliwe państwo musi działać i musi mu pomóc" - napisał premier na Twitterze. 

"Podjąłem więc decyzję o przyznaniu Panu Tomaszowi renty specjalnej, do czasu aż uzyska odszkodowanie w sądzie" - poinformował. 

Ziobro nakazał wszczęcie śledztwa

Prokurator generalny i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zlecił podjęcie śledztwa dotyczącego nieprawidłowości w sprawie Tomasza Komendy. Jego celem jest ustalenie odpowiedzialności za niepodjęcie działań mających wyjaśnić zastrzeżenia, jakie w 2010 roku do sprawy zgłosił prokurator Bartosz Biernat z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

Ziobro mówił, że prokurator Biernat wówczas przeanalizował akta śledztwa i zgłosił przełożonym swoje podejrzenia, iż Tomasz Komenda może być niewinny. Ostatecznie kierownictwo prokuratury nakazało mu oddać sprawę.

- Już wtedy można było doprowadzić tę sprawę do zupełnie innego finału. Po prostu panu prokuratorowi tę sprawę zabrano. To nie jest właściwa postawa w prokuraturze jakiekolwiek byłyby tego motywy - stwierdził prokurator generalny.

Prokurator Bartosz Biernat powiedział, że sprawa nie dawała mu spokoju przez kilka ostatnich lat. Wyjaśnił, że swoje wątpliwości zgłosił ponownie zastępcy prokuratora generalnego Bogdanowi Święczkowskiemu, a ten przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia prokuratorowi Dariuszowi Sobieskiemu.

Zbrodnia w Miłoszycach

Tomasz Komenda w 2004 r. został skazany na 25 lat więzienia za gwałt i brutalne morderstwo 15-letniej Małgorzaty.

ZOBACZ TAKŻE: Połowę życia spędził w więzieniu, teraz go uniewinnią. Matka Tomasza: Dzisiaj jest wrakiem>>>

W nocy z 31 grudnia na 1 stycznia 1997 r. w Miłoszycach pod Wrocławiem 15-letnIa Małgorzata Kwiatkowska wyszła na sylwestrową imprezę. W Nowy Rok, ok. godz. 13 znaleziono ciało dziewczyny. Jak opisuje wrocławska "Gazeta Wyborcza", ustalono, że sprawców było dwóch lub trzech. Napastnicy prawdopodobnie zostawili dziewczynę żywą, ale ta do rana zamarzła. Śledczym udało się znaleźć na miejscu zbrodni dużo śladów, m.in. krew, włosy i nasienie.

Tomaszowi Komendzie alibi dało 12 osób, mimo to w maju 2000 roku został aresztowany. 4 lata później sąd skazał go na 25 lat więzienia. Przemawiał za tym fakt, że włosy z czapki Małgosi miały taki sam kod genetyczny. Pasował też zapach czapki oraz odciski szczęki na ciele ofiary. Przesłuchiwany przez śledczych Tomasz przyznał się, że był w Nowy Rok był w Miłoszycach, ale później wszystkiego się wyparł. Według niego policjanci wymusili te zeznania biciem.

Po 18 latach od skazania mężczyzny prokuratura dysponuje dowodami, które rzucają nowe światło na zbrodnię sprzed ponad dwóch dekad. Okazuje się, że Tomasz Komenda tragicznej nocy nawet nie przebywał w Miłoszycach. Nowe fakty udało się ustalić dopiero powołanej po latach specjalnej grupie śledczych. Śledczy cały czas badają, jak mogło dojść do tak katastrofalnej pomyłki. Nie wyklucza się, że dowody zostały zmanipulowane.

Więcej o: