Poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński zwrócił się na Twitterze do wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego ws. więźniów, którzy w weekend uciekli z aresztu. "Czy po ucieczce kolejnych dwóch osadzonych z oddziału półzamkniętego Polacy mogą już bezpiecznie wyjść z domu? Tak się kończy, gdy nadzorcy z PiS pilnują obywateli, a nie więźniów" - napisał Zembaczyński i oznaczył wpis hasztagiem "Jaki do dymisji".
Minister odpowiedział, zwracając się do sejmowego kolegi per "ośle naleśnikowy". "Po 1 - już ich złapaliśmy - trzeba choć sprawdzić zanim się napisze. Po 2 - rok 2017 był pierwszym od czasu rządów PO - gdzie nikt nie uciekł. Za Pana czasów w PO było więcej ucieczek. Po 3 - weź podręcznik i zobacz czym różni się ucieczka od oddalenia" - napisał.
Niewykluczone, że nietypowe epitety są zrozumiałe dla samych zainteresowanych. Zembaczyński i Jaki mogą się bowiem znać z rodzinnych stron. Co więcej, ich ojcowie blisko współpracowali ze sobą - Ryszard Zembaczyński był przez osiem lat wojewodą opolskim, a później przez 12 lat prezydentem Opola. Ireneusz Jaki był najpierw szefem gabinetu wojewody, a później zaufanym asystentem prezydenta.
Ryszard Zembaczyński (po środku), Ireneusz Jaki (po prawej) Fot. Rafał Mielnik / Agencja Wyborcza.pl
W poniedziałek rano w Warce policja zatrzymała drugiego z uciekinierów z półotwartego aresztu w Stawiszynie. Pierwszy z więźniów został odnaleziony w niedzielę wieczorem, w okolicy Mińska Mazowieckiego.
W czasie zatrzymań mężczyźni nie stawiali oporu. Byli zaskoczeni tak szybkim ujęciem przez mazowieckich policjantów. Obaj muszą się liczyć z zarzutami samouwolnienia, za co grozi do 2 lat więzienia. Trwa też ustalanie, co było powodem ucieczki mężczyzn.