W ubiegłym roku ministrowie rządu Beaty Szydło dostali około 1,53 miliona złotych premii. Rekordzistą był Mariusz Błaszczak, którego premia wyniosła aż 82 100 zł. Ale to nie wszystko. Nagrody otrzymały także inne osoby w randze ministra pracujące w kancelarii premiera (nie mniej niż 50 tys. zł). Łącznie wydano 2 mln 100 tys. złotych - na premie dla wszystkich ministrów - konstytucyjnych, zatrudnionych w kancelarii premiera oraz dla szefa rządu.
Beata Szydło otrzymała 65 tysięcy złotych nagrody i decyzję o jej przyznaniu podpisała sobie sama. Niedawno w Sejmie była premier zażarcie broniła swojej decyzji. - Ministrowie i wiceministrowie otrzymywali nagrody za ciężką, uczciwą pracę i te pieniądze im się po prostu należały! - wykrzyczała z mównicy. - To były nagrody oficjalne, które zostały przyznane w ramach budżetu uchwalonego w tej izbie, a nie z zegarków dla kolegów - dodała.
ZOBACZ TEŻ: Beata Szydło dostała 65 tys. zł. premii. Teraz okazuje się, że sama ją sobie przyznała
Pracownia IBRIS na zlecenie Radia Zet zapytała m.in. wyborców PiS czy zgadzają się z Beatą Szydło w tej sprawie. I odpowiedź nie będzie przyjemna dla byłej premier. Jej słowa źle odebrało blisko 75 proc. pytanych. Wypowiedź wyraźnie podzieliła elektorat Prawa i Sprawiedliwości - nie zgadza się z nią prawie połowa (48 proc.) zwolenników tej partii.
Sondaż dla Radia ZET IBRiS przeprowadził 23 marca 2018 roku na próbie 1100 dorosłych Polaków.