Zawiadomienie, złożone w sprawie książki Tomasza Piątka przez ówczesnego ministra obrony Antoniego Macierewicza, dotyczyło stosowania przemocy lub groźby wobec funkcjonariusza publicznego w celu podjęcia lub zaniechania czynności służbowych oraz publicznego znieważania lub poniżania konstytucyjnego organu Rzeczypospolitej Polskiej.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Łukasz Łapczyński powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej, że prokurator odmówił wszczęcia dochodzenia, gdyż czyn będący przedmiotem zawiadomienia może być ścigany z oskarżenia prywatnego.
Prokurator stwierdził też, że brak jest interesu społecznego do ścigania czynu z urzędu. W toku czynności sprawdzających prokurator przesłuchał pokrzywdzonego i zapoznał się z treścią książki Tomasza Piątka. Postanowienie nie jest prawomocne i pokrzywdzony może złożyć zażalenie na decyzję prokuratury.
Tomasz Piątek, dziennikarz "Gazety Wyborczej", zbadał koneksje Antoniego Macierewicza. Rezultaty swojego 1,5-rocznego śledztwa opublikował w książce "Macierewicz i jego tajemnice". Jak twierdzi, wykazało ono powiązania byłego szefa MON m.in. z rosyjskimi służbami wywiadowczymi i Kremlem. Premiera książki miała miejsce w czerwcu ubiegłego roku.
"Jej główną treścią jest dokładny i udokumentowany opis licznych powiązań ministra z wybitnym gangsterem-finansistą Siemionem Mogilewiczem. Mogilewicz od dziesięcioleci współpracuje z sowieckim/rosyjskim wywiadem wojskowym GRU. Jak również z samym Władimirem Putinem" - tak opisuje swoją książkę autor.
Wyjaśnień w sprawie tego, co opisał Piątek, domagali się posłowie Platformy Obywatelskiej, którzy oczekiwali od Macierewicza odpowiedzi na książkę.
Na publikację Piątka Macierewicz zareagował dzień po premierze. O tym, że ówczesny minister obrony narodowej zawiadomił prokuraturę, poinformował ówczesny wiceminister obrony Michał Dworczyk (obecnie szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów). Jak mówił wówczas Dworczyk, książka zawiera "same kłamstwa, oszczerstwa i pomówienia".
Dworczyk przekonywał też, że książka pojawiła się w przeddzień spotkania Macierewicza z prezydentem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem, co w jego ocenie było nieprzypadkowe.