Poprzedni rok był najgorszym w historii pod względem wydajności pracy TK - informuje Fundacja Batorego w raporcie, do którego dotarła "Rzeczpospolita". Spada nie tylko liczba wydawanych orzeczeń, lecz także wnoszonych spraw.
Z kolei poniedziałkowy „Fakt” poinformował, że w 2017 roku prezes Trybunału Julia Przyłębska przeznaczyła na nagrody dla swoich pracowników prawie 1,6 mln zł.
Po południu odniósł się do tego rzecznik TK Robert Lubański. "I się kłamstewko posypało" - skomentował to Michał Karnowski z portalu wpolityce.pl, gdzie opublikowano oświadczenie Lubańskiego.
Rzecznik napisał, że "Fakt" podał nieprawdziwe informacje:
Wynika z nich, że na nagrody wydano 1,6 miliona złotych, podczas gdy na nagrody wydano 1 578 650 zł
Na Twitterze szybko pojawiły się kpiny z oświadczenia, w którym rzecznik nazwał zaokrąglenie kwoty "nieprawdą". "To jest naprawdę KOLOSALNA różnica" - ironizowała Dominika Długosz.
Dalej Lubański podkreślił, że 1,57 mln zł to kwota brutto obejmująca wszystkich pracowników Trybunału. Zatem przeciętna nagroda dla pracownika wynosiła 9 tys. zł rocznie na rękę.
Rzecznik uzasadnił też przyznanie nagród pracownikom. Napisał m.in. o oszczędnościach wynikających "z likwidacji procederu zawierania w Trybunale Konstytucyjnym umów cywilnoprawnych" i " zlikwidowania wysokich dodatków służbowych tylko dla wybranych pracowników". Kolejnym powodem przyznania premii jest "reorganizacja biura TK". Zaznaczył, że zgodnie z prawem sędziowie i prezes TK nie otrzymali nagród.
Jeśli chodzi o zarzuty ws. mniejszej wydajności, to rzecznik napisał m.in. o tym, że sędziowie odbierali zaległe urlopy, a także że "pomijane są istotne dane".
"Za lata 2016 i 2017 porównywalne są zbiorcze liczby wydanych przez Trybunał Konstytucyjny orzeczeń, jednak bez rozróżnienia na orzeczenia merytoryczne i niemerytoryczne. Należy przy tym zauważyć, że na przykład w 2015 roku wydano 109 postanowień o umorzeniu i 64 wyroki, co jest liczbą porównywalną do orzeczeń merytorycznych z 2016 i 2017 roku" - czytamy w komunikacie.