Jak informuje lokalna grudziądzka prasa, działacz PiS i były radny sejmiku województwa kujawsko-pomorskiego wziął udział w dyskusji na portalu społecznościowym. W swoim komentarzu ocenił, że 80 procent mieszkańców Grudziądza to "potomkowie komuny, LWP i ORMO" i "mają we krwi wszystkie zboczenia, to są dzieci z probówki in vitro, złodziejstwa, afery, ambergold, foss, kamienice i wszystkie dewiacje". "To są ci, którzy nawet 20 lat nie byli u spowiedzi!" - miał dodać.
Żurawski doradza, by czekać aż wspomnieni wyprowadzą się z miasta, albo samemu przenieść się do Torunia, które jest miastem "normalnym, uniwersyteckim, prawicy".
Wprawdzie media nie pokazują wpisów, ale ostatni status Żurawskiego na Facebooku wskazuje, że jest to sposób wypowiedzi charakterystyczny dla radnego. Żurawski tłumaczy w nim, dlaczego zamierza zrezygnować z prenumeraty "Gazety Pomorskiej". Polityk przyznaje, że dziennik wielokrotnie chwalił jego działalność jako radnego i i jako przewodnika górskiego. "Kupowałem 'Gazetę' i robiłem reklamę. czytając jej papierowe wydania podczas częstych podróży tramwajami" - informuje.
Nie zgadzałem się z Waszymi felietonami i szyderczym tonem w stosunku do partii, która po roku 2005 i po 2015 przejęła władzę, a szczególną złość budziły we mnie felietony i artykuły Pana Redaktora Jacka Deptuły, który z uporem maniaka ustawicznie ośmiesza takich patriotów jak Ojciec Rydzyk czy Prezes Kaczyński
- pisze Żurawski i stwierdza, że "Pomorska" stała się "Wyborczą bis", a proniemieckie poglądy narzuca jej mocodawca, grupa Ringier Axel Springer, chociaż wydawcą "gazety nie jest RASP, a Polska Press Grupa, część Verlagsgruppe Passaukilku.
"Wiem, że w NRF dziś w mediach panuje wściekłość, że w Polsce upadł już niemiecki styl myślenia, że mamy w wielu sprawach własne zdanie. Ale nie przypuszczałem , że niby polska 'Gazeta Pomorska' będzie pisać w ich stylu, np. promować 'in vitro', związki homoniepewne, aborcję i inne dewiacje" - czytamy we wpisie.
Radnego oburzył artykuł o tym, że sędziowie Sądu Najwyższego mieli donosić służbom PRL. Po jego przeczytaniu radny zrozumiał, że redakcja jest "wrogiem polskiego rządu".
Nie mogę wspierać prasy prezentującej poglądy atakujące dobrą zmianę, jaka się odbywa w Polsce na naszych oczach. Zamiast tego powinniście atakować bruxelskich eurokratów, ale tego nie zrobicie, jesteście przecież gazetą polskojęzyczną na usługach niemieckich mocodawców
- pisze Żurawski i przyznaje, że liczył na zmianę "lewackiego tonu artykułów i felietonów" oraz, że redakcja zrozumie, że "nie wrócą czasy kaczora Donalda i towarzyszki Bieńkowskiej". "Zmiany w Polsce nic Was nie nauczyły" - podsumowuje.