"Nie będzie mnie uczył historii po nowemu". 93-letni profesor wyszedł oburzony słowami premiera

Ryszard Krasnodębski, 93-letni bohater wydarzeń z marca 1968 r., opuścił okolicznościową uroczystość z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego - informuje "Gazeta Wyborcza". Krasnodębski krytykował słowa wygłoszone przez szefa rządu.

Premier Mateusz Morawiecki wygłosił na Politechnice Wrocławskiej przemówienie z okazji rocznicy wydarzeń, do których doszło 14 marca 1968 r. Wtedy na uczelni doszło do buntu w solidarności z zatrzymanymi w stolicy Adamem Michnikiem i Henrykiem Szlajferem. - Bohaterowie tamtych czasów nie mogą się tłumaczyć z nie swoich grzechów. Za wypędzenia naszych żydowskich współobywateli odpowiada nie władza polska, a władza nam narzucona, przyniesiona na sowieckich bagnetach - mówił szef rządu, cytowany przez "Gazetę Wyborczą". - Jak niby przez lata mogliby w Polsce żyć nasi żydowscy współbracia, gdyby było im tu gorzej niż gdziekolwiek na świecie? Tu im było najlepiej! - dodał. Wspomniał także ciepłych słowach o botaniku i przyrodniku prof. Stanisławie Kulczyńskim, mimo że według IPN naukowiec uczestniczył w budowie komunistycznego systemu.

W trakcie uroczystości medalem "Wrocław z Wdzięcznością" miał zostać odznaczony 93-letni Ryszard Krasnodębski, były żołnierz AK, uczestnik wydarzeń marcowych na PW. Po wystąpieniu Morawieckiego wyszedł z sali, nie czekając na przyznanie medalu. - On nie wie, co mówi! Nie będzie mnie uczył historii po nowemu! To skandal - komentował Krasnodębski.

Czytaj więcej na wroclaw.wyborcza.pl>>>

Mateusz Morawiecki o dymisjach wiceministrów: "Rząd ma być mniej polityczny, a bardziej urzędniczy"

Więcej o: