Po zmianie premiera dwóch wiceministrów było już na wylocie. Nie gwarantowali lojalności. Rafał Bochenek - wobec Mateusza Morawieckiego. Aleksander Bobko - wobec całego obozu PiS. Formalnie, jak mówił premier i jego rzeczniczka, sami złożyli dymisje. Słowem: przymuszono ich do roli ochotników do dymisji.
Aleksander Bobko. PiS nie zapomina
Zwłaszcza los Aleksandra Bobko to przykład brutalnego zderzenia filozofa z polityką. Bobko wszedł do Senatu jako protegowany wicepremiera Jarosława Gowina. Był też jego zastępcą w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Bobko to profesor, były rektor Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Bobko de facto sam się skreślił z listy polityków PiS (jest bezpartyjny, ale należy do klubu), gdy z mównicy senackiej uderzył w jądro reform zaprowadzanych przez PiS. Zakwestionował najważniejsze punkty ustawy o Sądzie Najwyższym, a to dla PiS jest niewybaczalne. Złożył poprawki do PiS-owskiej ustawy. Cel? Napisał to najjaśniej, jak mógł: "Poprawki mają na celu zapewnienie ciągłości wykonywania funkcji przez I prezes SN". Słowem: znienawidzona przez PiS prof. Małgorzata Gersdorf musi zostać.
A do senatorów z ław PiS mówił jak do swoich studentów na uniwersytecie: - Konstytucja, nieważne, czy uważamy ją za wyraz wartości moralnych, prawa naturalnego, czy tylko za umowę, jest wiążąca. Zmiana tej umowy musi się dokonywać według określonych, przyjętych wspólnie zasad. Bez tego posuwamy się w bardzo złą stronę.
Ale na tym jeszcze nie koniec. Prof. Bobko kilkoma słowami upokorzył swoich druhów z PiS. Mówiąc o tym, że wygaszanie kadencji Gersdorf jest złamaniem konstytucji, rzucił: - Przepis konstytucji jest jednoznaczny. Zrozumiałaby go moja wnuczka.
W głosowani jako jeden z dwóch senatorów klubu PiS wstrzymał się od głosu (drugi był Jarosław Obremski - red.). A tego PiS nie wybacza.
Pozbycie się prof. Bobko to dla PiS spora strata. Bobko przecież, startując do Senatu, pokonał nawet "wiecznego" prezydenta Rzeszowa - Tadeusza Ferenca. Cieszył się więc dużą popularnością na Podkarpaciu. Ale - to trzeba odnotować - nie jako on sam, ale jako kandydat PiS.
Rafał Bochenek. Odroczona dymisja i przycięcie wpływów Beaty Szydło
Z kolei Rafał Bochenek w rządzie Mateusza Morawieckiego był traktowany przez premiera jako ciało obce. Sam wiceminister, a wcześniej konferansjer PiS i rzecznik Beaty Szydło, nie ma własnego zaplecza. Jego los uzależniony był od Szydło. A że Szydło straciła fotel premiera, to nie miał go już kto specjalnie bronić.
Jego dymisja to element przycinania wpływów byłej premier.
Michał Woś. Wstrzymana kariera u boku Zbigniewa Ziobry
Michał Woś ma dziś 27 lat i jest jednym z najzdolniejszych ludzi w otoczeniu Zbigniewa Ziobry. Długo jednak nie zagrzał fotela wiceministra, bo tylko 9 miesięcy. Wcześniej był szefem gabinetu politycznego ministra sprawiedliwości.
Więcej o dymisjach: Premier Morawiecki odchudza rząd >>>