Rosyjski samolot pasażerski An-148 linii Saratov Airlines rozbił się chwilę po starcie z lotniska Domodiedowo w Moskwie. Świadkowie tragicznego zdarzenia twierdzą, że widzieli samolot wznoszący się i gwałtownie opadający tak, jakby piloci próbowali nie dopuścić do jego upadku. Następnie pod jednym z silników doszło do eksplozji i maszyna runęła na ziemię. Awaria i wybuch silnika doprowadziły do katastrofy, w której zginęło 71 osób.
Rosjanie odczytali zapis z czarnych skrzynek samolotu. Udało się ustalić m.in. ostatnie słowa pilotów - Walerego Gubanowa i Siergieja Dambarjana - którzy prawdopodobnie ponoszą część winy za tragedię..
Z transkrypcji wynika, że Gubonow mówił drugiemu pilotowi, by zwiększał wysokość, zamiast przechylać samolot w dół. - Rozumiem, że chciałeś... Ale zamiast tego schodzimy coraz niżej - słychać pierwszego pilota.
- Dlaczego spadamy? Gdzie? Wysokość! Wysokość! Wysokość! Podnoś! - mówił chwilę później Dambarjan Zapis ucina się na ostatnich słowach:
To koniec. Mamy prze***ane!
Autentyczność zapisu potwierdziła rosyjska agencja ds. transportu lotniczego.
W ubiegłym miesiącu śledczy poinformowali, że głównymi przyczynami katastrofy były oblodzenie liczników wysokości i panika pilotów. Eksperci ustalili, że krótko po starcie piloci zauważyli znaczne różnice we wskazaniach liczników prędkości. Próbując samodzielnie wyjaśnić przyczynę awarii wskaźników wyłączyli autopilota i rozpoczęli manewr zniżania. Dalej eksperci MAK stwierdzili, że w kabinie wybuchła panika i załoga przestała kontrolować sytuację.
Wcześniej komisja badająca przyczynę katastrofy, na podstawie danych z "czarnych skrzynek” ustaliła, że w AN-148 był wyłączony system podgrzewania liczników, co spowodowało ich oblodzenie i w konsekwencji niewłaściwe działanie.