Ministrów i wiceministrów rządu PiS jest dziś ponad setka. Niektórzy żartują nawet, że to akcja 100 ministrów na 100-lecie niepodległości. PiS postanowił coś z tym zrobić.
Pierwsza informacja o "odchudzeniu" rozdętego gabinetu pojawiła się 21 lutego. O to, czy dojdzie do zmniejszenia liczby wiceministrów rządu PiS pytał w radiu ZET posła PiS Jaceka Sasina dziennikarz Konrad Piasecki. Sasin odpowiedział bardzo ogólną obietnicą.
- Jest celem pana premiera, by budować administrację nie zanadto rozbudowaną, tylko skuteczną. Będą pewnie też i skutki tego przeglądu ministrów, znaczy - na pewno będą - zapowiedział Sasin. Okazało się, że tylko "zajawił" temat, który szybko zaczął powracać.
Sam premier Mateusz Morawiecki zaledwie kilka dni później rozszerzył obietnicę w trakcie wizyty w Poznaniu. Zapowiedział: - Pokażemy bardziej szczupłą, oszczędną, mniej zbiurokratyzowaną strukturę rządową i w związku z tym również dokonamy pewnych przeglądów nie tylko personalnych, ale również finansowych.
Niedługo później znów wypowiedział się Sasin, potwierdził odchudzenie rządu. - Pan premier w najbliższych dniach przedstawi program ograniczania administracji, również zmniejszania liczby ministrów - stwierdził w rozmowie z Polsat News.
W poniedziałek do akcji znów wkroczył Morawiecki, tym razem z jeszcze bardziej rozbudowaną obietnicą. Pojawiły się pierwsze konkrety, np. data. Na konferencji prasowej Mateusz Morawiecki powiedział dokładnie tak:
Kilka zdań na temat sekretarzy i podsekretarzy stanu. Oni stanowią trzon rządu z tych 126 ministrów, który jest punktem wyjścia sprzed paru tygodni dla rady ministrów, którą mam zaszczyt kierować. Na pewno zmniejszymy tę liczbę o co najmniej 20 procent.
Do "odchudzenia" rządu ma dojść w ciągu dwóch miesięcy. Najważniejszego, czyli nazwisk, nadal nie podano.
To jednak nie koniec obietnic. Mateusz Morawiecki zapowiedział też likwidację wszelkich nagród i premii dla ministrów i wiceministrów. Sam przyznał, że oddał swoją premię na cele charytatywne.
Premier chce odebrać służbowe karty kredytowe większości pracowników ministrów. Mają z nich korzystać przede wszystkim ci, którzy często wyjeżdżają za granicę.