Maciej Stuhr w wywiadzie dla "Magazynu TVN24" przyznał, że po zmianie władzy dostaje mniej propozycji "za którymi stoją państwowe pieniądze". - Ludzie boją się skalać zatrudnieniem tego wichrzyciela i lewaka - stwierdził. Duża część tej rozmowy poświęcona była polityce.
Stuhr dopytywany, czy jest "wichrzycielem i lewakiem", odpowiedział: "Nie. Ze mnie się go robi. Taka jest epoka, że ludziom przyczepia się etykiety. By się nam łatwiej żyło". Nie wypiera się jednak aktywności społeczno-politycznej, którą tłumaczy miłością do Polski.
Nastały takie czasy, że nie da się być w środku. Po prostu nie da się. Ci, którzy mówią, że są w środku, idą na łatwiznę - ocenił Maciej Stuhr.
Podzielił się też gorzką refleksją. - Wolność nie jest - wbrew temu, co powszechnie się uważa - wartością ogólnoludzką. (...) Są tacy, którzy wolą rządy silnej ręki, żeby im twardo mówić, co i jak trzeba robić. Dla nich to jest gwarancja, że świat będzie szedł w dobrą stronę. Jeśli o mnie chodzi, zostałem tym genem wolności zarażony i lubię sobie o nią walczyć - opisywał swój punkt widzenia popularny aktor.
Zobacz też: Maciej Stuhr napisał do wyborców Prawa i Sprawiedliwości. "Żeby potem nie było mazgajstwa" >>>
Stwierdził też, że obecnie odżywa zjawisko "emigracji wewnętrznej". - Im mniej jest (wolności) na zewnątrz, tym więcej muszę jej sobie znaleźć w środku. (...) jest taka pokusa, żeby olać to, co się dzieje wokół. Że jest to zbyt dalekie od tego, jak bym chciał się czuć, w jakim kraju i w jakich wartościach chciałbym żyć, co bym chciał oglądać, czego słuchać, jakich wartości chciałbym bronić, jakiej historii się uczyć - tłumaczył Maciej Stuhr.
Maciej Stuhr namawia do protestowania w sprawie sądów. "Nie wolno nam milczeć" >>>