Antoni Macierewicz zabrał głos w tej sprawie wydatków z kart służbowych MON. W 2016 r. pracownicy MON wydali przy pomocy kart płatniczych i kredytowych ok. 9,5 mln zł, a w I półroczu 2017 r. – ok. 5,2 mln zł - podał resort. Na antenie Radia Maryja Macierewicz tłumaczył, że dzięki kartom wydatki było łatwiej kontrolować i można uniknąć "nieuczciwie realizowanych wydatków".
Antoni Macierewicz wskazał, że środki nie szły na cele osobiste, ale na potrzeby ministerstwa i armii. Jak dodał, 15 mln zł przeznaczone w ciągu dwóch lat w całych siłach zbrojnych na realizację ich zobowiązań i wydatków za granicą "to jest naprawdę bardzo, bardzo niewiele pieniędzy"
- cytuje Radio Maryja. Były szef MON wyliczał, że jeśli rozdzielić sumę 15 mln na poszczególne jednostki wojskowe (np. ataszaty - placówki dyplomatyczne sił zbrojnych za granicą), to przypada 20 tys.-30 tys. złotych rocznie na jednostkę.
Antoni Macierewicz w rozmowie telefonicznej z Radiem Maryja przekonywał, że wydatki były "niż za pana Siemoniaka".
- Nie będzie się np. minister obrony narodowej spowiadał, gdzie było jakie spotkanie, jaka wizyta ważna, bo to są sprawy tajne dla obronności - mówił duchowny prowadzący audycję. A Antoni Macierewicz dodał:
Kiedy np. trzeba realizować różne remonty naszych samolotów, dokupywanie części, płacenie za paliwo, za parkowanie, za różne inne rzeczy - wtedy one są właśnie realizowane poprzez tego typu środki: elektroniczne karty płatnicze czy karty kredytowe.
- Osoba pana ministra jest tutaj wciągana - ocenił ksiądz. - Burza miała przykryć wydarzenia związane z dniem Żołnierzy Niezłomnych - stwierdził Macierewicz.