W ubiegłym tygodniu "Gazeta Polska" opublikowała materiał, na którym zarejestrowane osoby dokonują czynności przy tej części lewego skrzydła, w której - według podkomisji - nastąpiła seria eksplozji.
Szef podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz podkreślał w piątek w radiowej Jedynce, że nie można mówić o tym, by to właśnie wtedy zainstalowano rzekomy "ładunek wybuchowy".
Do jego instalacji potrzebny byłby demontaż całego skrzydła - przekonywał Macierewicz. Zdaniem byłego ministra, ładunek "musiał być włożony w Samarze" w Rosji, gdzie Tupolew na pół roku przed katastrofą przechodził remont.
"Kto majstrował przy skrzydle Tu-154?" - tak brzmiał tytuł okładkowego artykułu w środowej "Gazecie Polskiej". Tygodnik informował, że dotarł do nagrań z kamer przemysłowych, które zarejestrowały niepokojące zachowanie niezidentyfikowanych osób tuż przed wylotem Tu-154 z Warszawy do Smoleńska.
Nad ranem, jak opisuje gazeta, jedna z kamer zarejestrowała, jak ktoś przez "dłuższy czas" wykonuje nieokreślone czynności przy lewym skrzydle samolotu. Tygodnik nie wyjaśnia, kim są te osoby.
Do tych ustaleń odniósł się Maciej Lasek, były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Na swoim Twitterze poinformował, że nagrania sprzed katastrofy smoleńskiej były znane wcześnie. "Między godzinami 4.00 a 5.40 rano 6 techników z 36splt (Specjalny Pułk Lotnictwa - red. ) wykonywało obsługę bieżącą samolotu Tu-154M. Opisane w raporcie" - napisał.
Komentując rewelacje Macierewicza o bombie podłożonej w Samarze Lasek napisał później: "Proszę się wreszcie zdecydować, bo prof. Binienda twierdzi, że ładunek wybuchowy był podłożony również w kuchni, a i widziane były 'tajemnicze' osoby 'majstrujące' przy lewym skrzydle."
Przypomnijmy: na okładkach "Gazety Polskiej" i jej codziennego wydania ukazało się już kilkanaście różnych, sprzecznych teorii na temat przyczyn katastrofy. Tupolew "uderzył kołami w ziemię", "płonął i leciał", "został zestrzelony", "został rozerwany przez dwie eksplozje".
Prawdopodobnie na wiosnę podkomisja smoleńska opublikuje swój raport z katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku, w której zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką. Nie będzie to jednak ostateczna wersja dokumentu.