Izraelski Instytut Yad Vashem w oficjalnym oświadczeniu odniósł się do sobotniej wypowiedzi premiera Morawieckiego, tłumaczącego polskie stanowisko w sprawie ustawy o IPN. Morawiecki brał w weekend udział w konferencji na temat bezpieczeństwa w Monachium. W pewnym momencie odpowiedział na pytanie dziennikarza żydowskiego pochodzenia. Ten zapytał go, czy - w świetle nowej ustawy o IPN - będzie przestępcą, jeśli wspomni o tym, że jego rodzina została wydana gestapo przez polskich sąsiadów. Mateusz Morawiecki odparł, że nie. - Oczywiście nie będzie to karane, jeżeli ktoś powie, że byli polscy sprawcy, tak jak byli żydowscy sprawcy, tak jak byli rosyjscy sprawcy, ukraińscy sprawcy, nie tylko niemieccy - powiedział premier.
Słowa Morawieckiego oburzające
Do tej wypowiedzi odniósł się redaktor naczelny Studiów Yad Vashem David Silberklang. Zarzucił premierowi Morawieckiemu, że postawił w jednym rzędzie ofiary, które popełniły zbrodnie, bo były do tego zmuszone i ludzi, którzy zrobili to z własnej woli.
Porównywanie w jakikolwiek sposób ofiar Holokaustu, nawet jeśli zrobiły coś by ratować swoje życie, bo byli skazani na śmierć, do ludzi którzy z własnej woli sami zdecydowali by uczestniczyć w prześladowaniu i mordowaniu niewinnych, jest po prostu oburzający - napisał Silberklang.
"Dalej jest już tylko obłęd"
Słowa Morawieckiego wywołały wcześniej ostra reakcję m.in premiera i prezydenta Izraela. Krytykowały je także organizacje żydowskie. "Wypowiedziane 17 lutego w Monachium słowa premiera Mateusza Morawieckiego o Zagładzie: „byli polscy zbrodniarze, tak samo jak byli żydowscy zbrodniarze, rosyjscy, ukraińscy, nie tylko niemieccy” oznaczają przekroczenie granicy, za którą jest już tylko obłęd." - stwierdza w swoim oświadczeniu Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Polsce.
Związek podkreśla, że nie można zrównywać polskich sprawców z niemieckimi zbrodniarzami, podkreśla za to, że zagłada była "zbrodnią niemieckiego państwa, w której uczestniczyli niestety także i Polacy". Według Związku Polaków, przez których ginęli Żydzi było jednak na tyle wielu, że nie można mówić o "indywidualnych przypadkach".
"Nie daje to jednak prawa nikomu, w tym zwłaszcza premierowi polskiego rządu, by wymieniać ich jednym tchem razem ze zbrodniarzami niemieckimi. Byli też sprawcy ukraińscy, także liczni, i działający, inaczej niż Polacy, w zorganizowanych formacjach, cieszących się poparciem części ukraińskiego społeczeństwa, co nakłada na ich zbrodnie dodatkowe brzemię" - czytamy dalej w oświadczeniu.
"Polska nie musi przepraszać"
Do wypowiedzi premiera w Monachium odniosło się także Prawo i Sprawiedliwość. Ustami rzeczniczki partii. Wicemarszałek Sejmu Beata Mazurek napisała, że premier Mateusz Morawiecki w Monachium "powiedział prawdę, która jest trudna do przyjęcia przez stronę izraelską".
"Nie przeczymy, że dochodziło do indywidualnej współpracy z okupantem z różnych stron, dlatego za mówienie prawdy nie ma potrzeby przepraszać" - napisała rzeczniczka PiS.