Mateusz Morawiecki "nie musi przepraszać". Jest stanowisko PiS ws. słów, które wzburzyły Izrael

Premier Mateusz Morawiecki w Monachium "powiedział prawdę, która jest trudna do przyjęcia przez stronę izraelską" - ocenia rzeczniczka PiS Beata Mazurek. Jej zdaniem strona Polska nie ma za co przepraszać.

Nie milkną echa słów Mateusza Morawieckiego, które padły w czasie konwencji o bezpieczeństwie w Monachium. Część dyskusji toczy się na Twitterze. Rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości, wicemarszałek Sejmu Beata Mazurek napisała, że premier Mateusz Morawiecki w Monachium "powiedział prawdę, która jest trudna do przyjęcia przez stronę izraelską".

"Nie przeczymy, że dochodziło do indywidualnej współpracy z okupantem z różnych stron, dlatego za mówienie prawdy nie ma potrzeby przepraszać" - napisała rzeczniczka PiS.

Mateusz Morawiecki o "żydowskich sprawcach"

Premier Mateusz Morawiecki odpowiadał w Monachium na pytanie dziennikarza "New Your Times", czy ustawa o IPN sprawi, że osoby, które mówią o krzywdach wyrządzonych przez Polaków Żydom będą uznane za przestępców. Dziennikarz żydowskiego pochodzenia przywołał historię swojej rodziny. Jak mówił, część osób zginęła w czasie okupacji, bo polscy sąsiedzi wydali ich gestapo. Morawiecki zapewnił, że wolno będzie nadal mówić o "polskich sprawcach", tak samo jak o "żydowskich sprawcach".

Oczywiście nie będzie to karane, jeżeli ktoś powie, że byli polscy sprawcy, tak jak byli żydowscy sprawcy, tak jak byli rosyjscy sprawcy, ukraińscy sprawcy, nie tylko niemieccy

- odparł polski premier. Słowa Mateusza Morawieckiego wywołały ostry sprzeciw w Izraelu. Skrytykowali je miedzy innymi premier Benjamin Netanjahu i wiceminister spraw zagranicznych Cipi Chotoweli.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że Morawiecki rozmawiał telefonicznie z Netanjahu, ale nie zażegnał kryzysu.

Dowiedz się więcej: Kryzys się zaostrza. Izrael zerwie stosunki dyplomatyczne? 

Ambasador USA o ustawie o IPN: Wolność słowa i edukacja to najlepsze antidotum na bolesne i nieprawdziwe słowa

Więcej o: