Według nieoficjalnych ustaleń "Faktu", władze PiS planują inaczej poukładać listy na najbliższe wybory do Parlamentu Europejskiego. Część europosłów ma skarżyć się decydentom partyjnym na niektórych swoich kolegów w PE.
Mowa tu przede wszystkim o tych parlamentarzystach, których krewni zginęli w katastrofie smoleńskiej. Jeden z rozmówców "Faktu" stwierdza, że "smoleńszczycy" w PiS to "w większości stracone mandaty". Najmocniejsze zarzuty wysuwa się pod adresem Beaty Gosiewskiej. Wdowa po Przemysławie Gosiewskim ma zachowywać się tak, jakby "w ogóle jej nie było w delegacji". Według ustaleń dziennika inni europosłowie PiS zarzucają Gosiewskiej, że niewiele w swojej pracy robi. - Do zdjęcia czasem gdzieś stanie. I koniec aktywności - mówi "Faktowi" polityk PiS.
O tym, że Gosiewska może nie być mile widziana na przyszłorocznych listach pisała już "Gazeta Wyborcza" w styczniu tego roku. - Jest roszczeniowa, nie zżyła się z nami, zachowuje się tak, jakbyśmy nie byli jedną drużyną - mówili na łamach "GW" politycy PiS.
Dobrą opinią wśród kolegów nie cieszą się też Andrzej Melak i Jacek Świat. Pierwszy to brat Stefana Melaka, zmarłego w Smoleńsku prezesa Komitetu Katyńskiego. Drugi to mąż posłanki Aleksandry Natalii-Świat. - Są takie mandaty jak Andrzej Melak, czy Jacek Świat. Zmarnowane – mówi "Faktowi" anonimowy polityk PiS.