Władysław Frasyniuk został zatrzymany w środę. Funkcjonariusze po szóstej rano wyprowadzili byłego opozycjonistę w kajdankach z jego domu we Wrocławiu. Frasyniuk został zwolniony dwie godziny później. Usłyszał zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej dwóch policjantów.
Były opozycjonista po zatrzymaniu powiedział zgromadzonym pod jego domem dziennikarzom, że "z opresyjną władzą się nie rozmawia, tylko się z nią walczy", a także "dąży się do tego, by ją usunąć". O funkcjonariuszach, którzy brali udział w zatrzymaniu, powiedział, że "mają świadomość uczestniczenia w teatrzyku".
Policja wydała oświadczenie w sprawie zatrzymania byłego opozycjonisty. Tłumaczy, że działali na polecenie Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Funkcjonariusze działali zgodnie z prawem, z zachowaniem godności osobistej zatrzymanego
- czytamy w oświadczeniu policji.
Funkcjonariusze przekonują, że wszystko odbywało się zgodnie z procedurami: policjanci pouczyli zatrzymanego o przysługujących mu prawach, a także przedstawili podstawę prawną zatrzymania. Policja tłumaczy, że „użycie kajdanek wynika z obowiązujących przepisów dotyczących doprowadzenia osoby zatrzymanej”.
Innego zdania jest były policjant wysokiego szczebla. W rozmowie z Gazeta.pl tłumaczył, że skucie byłego opozycjonisty kajdankami z tyłu zamiast z przodu - jak niebezpiecznego przestępcę - nie było konieczne.