W sumie 2 mln złotych nagród dostali ministrowie rządu Beaty Szydło w 2017 roku. Obecny minister środowiska, a w rządzie Szydło Przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk otrzymał 65 100 zł. Był to najniższy pułap nagród - Antoni Macierewicz dostał 70 tys. zł, a Mariusz Błaszczak - 82 tys.
O premie i wynagrodzenia w rządzie pytał ministra Kowalczyka Konrad Piasecki w Radiu ZET. Szef resortu środowiska stwierdził, że "już wielokrotnie" mówił, że ministrowie zarabiają za mało i powinni dostać podwyżki. Obecnie pensja ministra to około 14 tys. zł. W 2016 roku PiS miało plan zwiększenia zarobki polityków, jednak projekt ustawy upadł.
- Faktycznie jest tak, że ministrowie zarabiają bardzo mało. A szczególnie podsekretarze stanu, ja cały czas się o tę grupę upominam - mówił Kowalczyk. Zwracał uwagę, że podlegli ministrom dyrektorzy często zarabiają sporo więcej. - Powinny być zachowane proporcje - dodał.
Na pytanie, ile dostał nagrody, minister odparł: "Brutto sześćdziesiąt parę tysięcy. To był dodatek co miesiąc". Kowalczyk stwierdził, że "on nie jest od oceny", czy premia mu się należała. Ale też - że nie protestował.
- Ja to tak traktuję. Jeśli pracownik w zakładzie za godziny nadliczbowe dostaje dodatkowe wynagrodzenie, to ja, pracując średnio po 14 godzin dziennie, zapracowałem w tych godzinach nadliczbowych - powiedział.
Wypowiedź Kowalczyka skomentował m.in. poseł Paweł Kukiz. "Moja Żona -nauczycielka zarabia w szkole 2400 zł. W dom przygotowuje tematy lekcji, sprawdza klasówki, pisze charakterystyki uczniów,itd. Jednym słowem drugie tyle co w szkole pracuje poza nią. Czy w związku z tym należy jej się roczna nagroda np.20 tysięcy złotych 'bo zapracowała'?" - zapytał polityk.
Nagrody dla ministrów Beaty Szydło za 2017 rok Fot. Gazeta.pl