Heidi Hautala, wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego, członkini inicjatywy „Stop zmianie czasu”, uważa, że przestawianie zegarków o godzinę jest zbędnym anachronizmem. Jej zdaniem oszczędność energii jest niezauważalna, a dla ludzi to niepotrzebny stres.
- Doskonale wiemy, że ludzki organizm ma swój wewnętrzny „zegar”. Umyślne zakłócanie go dwa razy w roku można uznać za działanie szkodliwe dla zdrowia - mówiła w Strasburgu.
Członkowie inicjatywy „Stop zmianie czasu” powołują się na badania, z których wynika że w tygodniu po zmianie czasu rośnie liczba wypadków samochodowych, uczniowie mają gorsze oceny w szkołach a pracownicy są mniej wydajni.
Europosłowie wezwali Komisję Europejską do przeprowadzenia dogłębnych badań nad dyrektywą w sprawie zmiany czasu.
Rezolucję przyjęto 384 głosami za, przy 153 głosach przeciw i 12 wstrzymujących się.
Równolegle podobne inicjatywy powstały też w krajach członkowskich - między innymi we Francji, Niemczech, Danii, Finlandii, Czechach i w Polsce.
Europoseł PSL, Andrzej Grzyb przekonywał w Strasburgu, że Polska na zniesienie zmiany czasu jest już gotowa. - Inicjatywa w sprawie likwidacji zmiany czasu została zaaprobowana przez parlament. Oczywiście prace te zostały wstrzymane ze względu na kwestie proceduralne na poziomie europejskim. Widać jednak wyraźne poparcie społeczne dla tej inicjatywy.
W Polsce czas letni po raz pierwszy wprowadzono w dwudziestoleciu międzywojennym. Obecnie zmianę czasu na terenie całej wspólnoty europejskiej reguluje unijna dyrektywa, która weszła w życie w 2001 roku.
Zegarki przestawiamy dwa razy w roku: w ostatni weekend marca i października.