Autorzy listu bardzo wyraźnie podkreślają na wstępie: nie ma wątpliwości, że określenie "polskie obozy śmierci" jest kłamstwem. "Obozy zagłady były zakładane przez nazistów na terenie okupowanej Polski w celu mordowania narodu żydowskiego w ramach Ostatecznego Rozwiązania" - przypominają.
Dlatego kłamstwem jest przypisywanie narodowi polskiemu współodpowiedzialności za ich powstanie. Jako świadkowie i potomkowie Żydów i Żydówek zamordowanych w Holokauście sprzeciwiamy się temu kłamliwemu określeniu
- czytamy w liście podpisanym przez co najmniej 80 osób (stan na wtorkowe popołudnie).
Nie możemy jednak zgodzić się na karanie więzieniem za słowa. Wierzymy, że osoby które posługują się tym sformułowaniem, nie robią tego dlatego, bo obwiniają Polaków za utworzenie obozów, tylko używają go jako określenia geograficznego – co samo w sobie jest też nieprawdziwe, bo Polski w czasach Holokaustu nie było
- podkreślono. "Jednak w naszej ocenie nieprecyzyjne określenia geograficzne nie powinny być powodem do nakładania kar finansowych, a tym bardziej zamykania w więzieniu, na co pozwala ustawa" - dodano.
W końcu, przyjęcie zmian w ustawie w zaproponowanej formie może skutkować karaniem za mówienie prawdy o polskich szmalcownikach i tych polskich obywatelach, którzy mordowali swoich żydowskich sąsiadów
- nie kryją obaw. "W naszej ocenie jest to zapis nie tylko ograniczający wolność wypowiedzi, ale przede wszystkim dążący do fałszowania historii" - zaznaczyli. Tu tłumaczymy, co dokładnie znalazło się w dyskutowanej ustawie.
Jednocześnie dodali, że także i oni chcą dbać o dobre imię Polski i szukać wspólnego języka do opowiadania o tych tragicznych wydarzeniach. "Dlatego apelujemy o nawiązanie dialogu z nami, Żydami polskimi" - czytamy na zakończenie.
Oświadczenie w sprawie ostatnich wydarzeń wydał również dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN w Warszawie. Prof. Dariusz Stola także zwraca uwagę na "krzywdzące i fałszywe" określenie "polskie obozy śmierci".
Wiemy jednak, że wynikają one przeważnie z niewiedzy, więc właściwym sposobem reagowania na nie jest edukacja
- tłumaczy dyrektor POLIN. Jego zdaniem proponowane przepisy mogą doprowadzić do budowy "atmosfery zastraszenia" wobec młodych badaczy historii. "Bezpardonowe ataki na kilku historyków zajmujących się Zagładą Żydów, które ze zgorszeniem obserwowaliśmy w ostatnich latach, wzmacniają te obawy" - pisze prof. Stola.
Nie odpowiadamy za przeszłość, na którą nie mieliśmy wpływu. Odpowiadamy jednak za to, co z tą przeszłością zrobimy dziś. Ofiarom historycznych zbrodni jesteśmy winni po pierwsze prawdę. A prawdzie najlepiej służy otwarta i rzeczowa dyskusja
- czytamy w oświadczeniu zamieszczonym na stronie internetowej muzeum.