Ziemkiewicz zamieścił swojego kontrowersyjnego tweeta w niedzielę wieczorem. To jeden z wielu komentarzy do trwającego od soboty kryzysu w relacjach polsko-izraelskich.
Władze w Jerozolimie - oraz wielu wpływowych polityków i dziennikarzy tego kraju - sprzeciwia się treści proponowanych przez Polskę zmian w ustawie o IPN, którą w piątek przyjął Sejm. Tu tłumaczymy, co tak naprawdę znalazło się w przepisach.
Przez wiele lat przekonywałem rodaków, że powinniśmy Izrael wspierać. Dziś przez paru głupich względnie chciwych parchów czuję się z tym jak palant
- napisał w niedzielę późnym wieczorem Rafał Ziemkiewicz, używając słowa "parch", uznawanego za wyjątkowo obraźliwe określenie w stosunku do Żydów.
Użycie takiego sformułowania przez prawicowego publicystę skrytykował nawet wicedyrektor telewizyjnej Jedynki:
Używanie określenia parchy jest wyjątkowo paskudne - niezależnie od intencji używającego (...) To, że odnosi je on do wąskiej grupki - faktycznie paskudnie się zachowujących - nic nie zmienia. To słowo jest obrzydliwe (...)
- przekonuje na Twitterze Dawid Wildstein. Głosów krytyki nie brakuje także w komentarzach pod wpisem samego Ziemkiewicza.
"Parchów? Czy panu sufit na łeb zleciał?", "Nie sądziłem, że kiedyś zobaczę takie słownictwo. To niepojęte", "Przerażające, że szanowałem kiedyś Pana jako najlepszego prawicowego publicystę" - to tylko część z nich.