Eugeniusz Smolar, członek Rady Fundacji Centrum Stosunków Międzynarodowych, opublikował na Twitterze zdjęcie pierwszej strony wydania „The Wall Street Journal” kolportowanego uczestnikom forum w szwajcarskim Davos. Wśród artykułów pojawił się jeden o takim tytule: „Polska wymazuje historyczną rolę Wałęsy”.
„Rewolucja, której przewodził Wałęsa w 1989 roku otworzyła drogę do zjednoczenia większości Europy pod sztandarami liberalnej demokracji i poszerzenia Unii Europejskiej” - zacytował fragment artykułu.
W sprawie publikacji "The Wall Street Journal” i Lecha Wałęsy głos zabrał prezydent Andrzej Duda. W trakcie wywiadu dla portalu Wpolityce.pl padło pytanie o postrzeganie Polski za granicą.
- Nie obawia się pan, że ta optymistyczna relacja o postrzeganiu Polski, o tym jak nas widzą inni, zostanie uznana za przesadzoną? Przecież nawet „The Wall Street Journal” w wydaniu kolportowanym w Davos zarzucił obecnym władzom wyrzucanie Lecha Wałęsy historii Polski, a w tekście zaliczył rządzący obóz do populistów. Przepaść między faktami, a przyklejaną nam maską, wciąż jest duża - stwierdził Michał Karnowski.
Początkowo prezydent nie odpowiedział wprost. Stwierdził, że wszyscy ambitni i chcący reformować kraj ludzie „są atakowani, próbuje się osłabić ich pozycję”.
Michał Karnowski jednak nie odpuszczał i jeszcze raz zapytał o byłego prezydenta. „Czy np. o Lecha Wałęsę ktoś pana pytał?” - zapytał wprost.
Andrzej Duda odpowiedział, że o Lecha Wałęsę pytano go „jeden czy dwa razy, ale raczej z ciekawości niż jakiegoś oburzenia”. Dalej prezydent stwierdził, że jeśli ktoś zakłamuje historię, to Lech Wałęsa.
Odpowiadałem, że jeśli ktoś zakłamuje historię najnowszą w Polsce, to nie my, ale Lech Wałęsa, który niestety nie potrafi się przyznać do niechlubnych zdarzeń z własnego życia, których ujawnienia nie chce przyjąć do wiadomości mimo jednoznacznych dokumentów z lat 70, których autentyczność potwierdzili biegli
- skomentował Andrzej Duda.
Co do autentyczności tych dokumentów wciąż istnieją wątpliwości. Przypomnijmy, że w czerwcu 2017 roku IPN umorzył z powodu przedawnienia sprawę podrobienia przez funkcjonariuszy SB dokumentów umieszczonych w teczce współpracownika o pseudonimie „Bolek”.
W styczniu 2017 roku szefostwo Instytutu Pamięci Narodowej przedstawiło ekspertyzę, której przygotowanie w 2016 r. zlecono Instytutowi Ekspertyz Sądowych imienia Jana Sehna w Krakowie. Badania wykazały, że teczka "TW Bolka" potwierdza współpracę Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa. Zdaniem ekspertów z Instytutu Sehna pismo TW "Bolka" jest tożsame z pismem Lecha Wałęsy.
Były prezydent przedstawił z kolei opinie przygotowane przez wskazanych przez siebie ekspertów z Uniwersytetu Warszawskiego oraz Polskiego Towarzystwa Kryminalistycznego. Grafolodzy, których zaangażował Wałęsa uznali, że zobowiązanie do współpracy z teczki TW "Bolka", które podpisane jest nazwiskiem Lecha Wałęsy, mogło zostać sfałszowane w latach 80.