Nowy szef dyplomacji już zdążył zaliczyć dwie "wpadki" - przynajmniej w oczach części PiS-u i zwolenników partii. Jacek Czaputowicz najpierw stwierdził, że proces uruchomienia wobec Polski art. 7 przez Komisję Europejską "powinien zostać włączony Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej".
Później w wypowiedzi dla niemieckich mediów stwierdził, że kwestia reparacji wojennych obecnie "nie istnieje" w relacjach między rządami, a jest raczej przedmiotem debaty wewnętrznej w Polsce. Jedna i druga wypowiedź nie spodobała się "twardemu elektoratowi" PiS. Właśnie o tę część wyborców i samego ministra pytano Jarosława Kaczyńskiego w rozmowie z "Gazetą Polską".
- Nie jest żadną tajemnicą, że mieliśmy nadzieję, że tym resortem (MSZ - red.) pokieruje inna osoba. Niestety niemal w ostatniej chwili się wycofała. Kandydatura pana ministra Czaputowicza jest pewnym eksperymentem, ale wierzę, że udanym - powiedział prezes PiS we fragmencie rozmowy, który przytoczyła "Gazeta Polska Codziennie".
Kaczyński zapewnił, że z ministrem "wszystko zostało wyjaśnione", a Czaputowicz wypowiedział się "niedostatecznie precyzyjnie". - Nie ma mowy o tym, by Polska oddawała decyzję w sprawie reformy sądownictwa Trybunałowi Sprawiedliwości - zapewnił. Wypowiedź na temat reparacji miała zaś zostać źle zrozumiana.
Kierując słowa do "twardego elektoratu", prezes PiS powiedział: "zaufajcie Państwo, my Was nie zawiedziemy, program głębokich zmian naszego kraju nie będzie wyhamowany, wprost przeciwnie.(...) Nie zmieniamy kursu". - Cel się nie zmienia. To nadal radykalna zmiana Rzeczypospolitej - podkreślił.