Paweł Wojtunik zaskoczył sejmową komisję ds. Amber Gold już przed rozpoczęciem przesłuchania, ponieważ poprosił o jak najszybszy przebieg ze względu na samolot do Brukseli.
Paweł Wojtunik zarządzał CBA przez 6 lat, w tym okresie podlegli funkcjonariusze przygotowywali raport dotyczący bezpieczeństwa prowadzenia działalności gospodarczej. To właśnie w tym raporcie zalecano, by znowelizować kodeks spółek handlowych tak, by ich prezesami nie mogli być przestępcy. Sam raport nie dotyczył działalności spółki Amber Gold. Taki dokument miał powstać dwa lata później, w 2012 roku, kiedy wybuchła afera.
Komisja dopytywała, czemu sprawa w 2010 r. "rozmyła się", mimo iż zagrożenie zostało zdefiniowane. - CBA wykonało w tym zakresie swoją pracę. (...) Myśmy przekazali ostrzeżenie, bo od tego jest CBA. CBA nie odpowiadało za prace legislacyjne w tym zakresie, nie ma inicjatywy legislacyjnej - tłumaczył się, jak cytuje TVN24, Paweł Wojtunik. - CBA kieruje rocznie wiele raportów, wiele informacji "sygnalnych" i to od organów właściwych zależy sposób wykorzystania tych informacji. Proszę mnie nie obciążać tutaj jakimś brakiem działania ze strony CBA z powodu tego, że te regulacje powstały po dwóch latach - powtarzał i zaznaczył, że "nie ustalono", by sprawa Amber Gold "miała charakter korupcyjny".
Nie udało się uniknąć spięć. Przewodnicząca komisji ds. Amber Gold Małgorzata Wasserman była wyraźnie poirytowana tym, że Paweł Wojtunik nie odpowiada na niektóre pytania i zasłania się tajemnicą. - Możemy tu siedzieć i 15 godzin - mówiła do byłego szefa CBA, nawiązując do jego wypowiedzi o tym, że nie ma za dużo czasu dla komisji.
Z kolei Paweł Wojtunik nie krył rozczarowania dzisiejszym przesłuchaniem. - Przyjechałem tu, by pomóc zrozumieć komisji, jak takie służby działają. Odnoszę jednak wrażenia, że szukano dziś chłopca do bicia. Ja natomiast nie mam sobie w tej sprawie nic do zarzucenia - zapewniał były szef CBA.
Pytania zadane przez sejmową komisję śledczą ds. Amber Gold nie podobały się Wojtunikowi. - One były pod z góry założoną tezę, miały charakter sugerujący - skarżył się po zakończeniu przesłuchania. W odpowiedzi na wiele zadanych przez członków komisji pytań, zasłaniał się niepamięcią. TVP Info wybija ten wątek na filmowej kompilacji:
- Ciężko było na większość odpowiadać. Czuję się, jakby państwo, któremu służyłem chciało mi za wszelką cenę dokuczyć. W biurze były serie audytów, zawiadomień, podejmowanych postępowań. Ciężko w tej sytuacji nie czuć się jak osoba nękana - wyjaśniał Wojtunik.
W Sejmie przesłuchiwano również byłego szefa gdańskiej delegatury CBA Jerzego Stankiewicza. Ten świadek składał zeznania przez półtorej godziny. Jerzy Stankiewicz mówił, że do jego delegatury nie wpłynęły żadne informacje od jakiejkolwiek instytucji państwowej dotyczące tej afery. Dodał, że informacje o tej sprawie zdobywał z "otwartych źródeł", na przykład prasy.
Spółka Amber Gold powstała w 2009 roku. Miała inwestować pieniądze klientów w złoto i inne kruszce, oferując oprocentowanie wyższe od lokat bankowych. W 2011 roku przejęła trzy linie lotnicze i na ich podstawie stworzyła przewoźnika OLT Express.
Firma założona przez Marcina P. w sierpniu 2012 roku ogłosiła upadłość i nie wypłaciła pieniędzy tysiącom klientów. Prokuratura ustaliła, że Amber Gold oszukała niemal 19 tysięcy klientów na kwotę ponad 850 milionów złotych.