Rejestr gwałcicieli i pedofilów otwarty dla każdego uruchomiono - zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami ministerstwa - 1 stycznia po północy. By z niego korzystać, nie trzeba się nigdzie logować, ani zakładać konta. Jest też bezpłatny. Do jego przeszukiwania są natomiast niezbędne dane osoby, którą chcemy sprawdzić.
W publicznym rejestrze umieszczono szczegółowe informacje dotyczące 768 osób. Są tam ich imiona i nazwiska, zdjęcia, a także dane o miejscu aktualnego pobytu.
"To głównie pedofile, którzy dopuścili się gwałtów na dzieciach poniżej 15. roku życia oraz sprawcy gwałtów popełnionych ze szczególnym okrucieństwem" - precyzuje Ministerstwo Sprawiedliwości.
- Prawo do ochrony naszych dzieci stawiamy ponad anonimowość przestępców - tak pomysł związany z rejestrem uzasadniał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Tłumaczył, że podobne zbiory danych funkcjonują np. w Stanach Zjednoczonych.
Obok publicznego rejestru funkcjonuje też drugi, z ograniczonym dostępem. Uruchomiono go już 1 października ubiegłego roku. Mogą z niego korzystać przede wszystkim służby oraz instytucje zajmujące się opieką nad dziećmi.
Drugi z rejestrów jest też dużo obszerniejszy. Umieszczono w nim dane 2614 osób. Oprócz sprawców ujętych w publicznym rejestrze, są tam także nazwiska tych, którzy przed 1 października 2017 roku dopuścili się zgwałcenia osób w wieku od 15 do 18 lat.
"Natomiast w przypadku przestępstw popełnionych po 1 października 2017 roku, do rejestru z dostępem ograniczonym trafili wszyscy gwałciciele i pedofile, stręczyciele dzieci i skazani, którzy posługiwali się pornografią na szkodę nieletnich" - dodaje resort.