Wszystko rozegrało się w czwartek na placu Kolegiackim. Poseł PiS był właśnie w drodze na sesję budżetową rady miasta. W jego samochodzie zabrakło wtedy paliwa. Bartłomiej Wróblewski utknął więc na samym środku drogi, w dodatku na przejściu dla pieszych - podaje poznańska "Wyborcza".
Na nagraniu z monitoringu, opublikowanym przez telewizję WTK, widać, jak poproszeni o pomoc strażnicy miejscy przystępują do akcji. Funkcjonariusze najpierw przepchnęli auto na bok - co ciekawe, z posłem Wróblewskim w środku.
Najciekawsze wydarzyło się jednak poza kamerami. Strażnicy pojechali bowiem jeszcze na stację benzynową, by kupić i przywieźć paliwo do samochodu polityka. Wróblewski dał im na to pieniądze - zaznacza "Wyborcza".
Odpowiedzialny za straż miejską wiceprezydent Poznania, Mariusz Wiśniewski (PO), nie kryje oburzenia sytuacją - głównie tym, że strażnicy pojechali po paliwo. "Rozumiem ludzkie podejście ze strony strażników, ale będąc na służbie, nie powinni tego robić" - mówi "Wyborczej".
Czytaj więcej na Poznań.wyborcza.pl