Artykuł 7 uruchomiony. "Robimy to z bólem serca, ale Polska nie dała nam wyboru"

Artykuł 7 unijnego traktatu uruchomiony - pierwszy raz w historii. Tak zdecydowała w środę Komisja Europejska. Powód? Sądowa rewolucja PiS i brak efektów trwającego od dwóch lat dialogu z Warszawą.

Komisja Europejska najpierw dyskutowała o praworządności w Polsce za zamkniętymi drzwiami. W trakcie debaty wiceszef KE Frans Timmermans zaproponował pozostałym komisarzom uruchomienie wobec Warszawy artykułu 7 unijnego traktatu. To sytuacja bez precedensu.

- Robimy to z ciężkim bólem serca, ale Polska nie pozostawiła nam wyboru - tłumaczył później dziennikarzom Timmermans. Podkreślił, że trwający od dwóch lat dialog z Warszawą nie przyniósł żadnych rezultatów.

- W tym czasie polskie władze przyjęły 13 różnych ustaw, które uderzają w wymiar sprawiedliwości. Wspólnym mianownikiem jest polityczna kontrola jednej partii - uzasadniał. Główne zastrzeżenia budzi nie tylko ustawa o SN czy KRS, ale także pozostałe zmiany w prokuraturze czy Trybunale Konstytucyjnym.

W związku z tym Komisja Europejska podjęła w środę trzy kroki:

- wydano wobec Polski po raz czwarty odpowiednie rekomendacje,

- wszczęto procedurę zawartą w artykule 7 unijnego traktatu,

- oraz skierowano pozew przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości UE w związku z obowiązującą już ustawą o ustroju sądów powszechnych.

Timmermans podkreślił jednocześnie, że jest ciągle gotowy do dialogu z Warszawą. - Przez 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu - zapewniał wiceszef KE.

Robimy to dla Polski, dla jej obywateli. Każdy obywatel UE ma prawo do niezależnego sądu. Musimy działać już dzisiaj. Czy Polska nas posłucha? Zobaczymy

- dodał wiceszef Komisji Europejskiej. W tym samym czasie szef KE Jean-Claude Junkcer napisał na Twitterze po polsku, że to "trudny dzień" dla naszego kraju. Jednocześnie zapowiedział, że w styczniu spotka się w Brukseli z polskim premierem Mateuszem Morawieckim.

Nic nie zapowiada jednak zmiany stanowiska Polski. Kilkadziesiąt minut później głos zabrał - również na Twitterze - sam szef polskiego rządu:

Polska jest przywiązana do zasady praworządności tak samo jak UE. Reforma wymiaru sprawiedliwości jest w Polsce konieczna. W dialogu między Warszawą, a Komisją potrzebujemy otwartości i uczciwości. Wierzę w to, że podmiotowość Polski da się pogodzić z ideą Zjednoczonej Europy

Artykuł 7 uruchomiony. Co dalej?

Środowa decyzja KE to zaledwie początek unijnej procedury. Teraz sprawa Polski trafi do Rady Unii Europejskiej ds. ogólnych. Gremium to składa się z 28 ministrów ds. europejskich. W gronie tym Polskę reprezentuje wiceszef MSZ Konrad Szymański.

Rada UE zbierze się jednak dopiero w nowym roku - wiele wskazuje na to, że w styczniu lub dopiero w lutym. Kiedy dokładnie zajmie się sprawą praworządności w Polsce? O tym zdecyduje przedstawiciel Bułgarii. Od 1 stycznia przewodnictwo w Radzie obejmuje bowiem reprezentant tego kraju.

Artykuł 7. Mechanizm prewencyjnyArtykuł 7. Mechanizm prewencyjny gazeta.pl

Rada UE będzie musiała najpierw wysłuchać polskich racji. Będzie też mogła przedstawić Warszawie swoje zalecenia.

Rada UE dopiero na końcu tej drogi zdecyduje o stwierdzeniu wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia wartości UE większością 4/5 głosów, czyli za zgodą co najmniej 22 państw (w głosowaniu nie bierze oczywiście udziału zainteresowany kraj). Oraz za zgodą europarlamentu.

W tym wariancie nie ma mowy o sankcjach. Polska została jednak już napiętnowana, co może utrudnić nam np. negocjacje z innymi państwami. A już niebawem w Brukseli ruszą rozmowy nad nowym budżetem dla UE. Tu tłumaczymy szczegóły.

Więcej o: