By strącić Ryszarda Petru, pakt zawarły Lubnauer i Kamila Gasiuk-Pihowicz, która miała w zamian uzyskać fotel szefowej klubu. Pierwszy punkt w tym planie się powiódł, ale drugi leży, bo - jak wynika z naszych informacji - większość klubu .N nie chce Gasiuk-Pihowicz mieć za szefową klubu.
W nowym roku ma się odbyć posiedzenie klubu i wybór jego szefa.
Nóż w plecach
Pod koniec listopada delegaci Nowoczesnej wybrali szefa partii. W szranki stanął jej założyciel Ryszard Petru i szefowa klubu Katarzyna Lubnauer (inni kontrkandydaci ją wsparli). Z rywalizacji wycofała się Kamila Gasiuk-Pihowicz, która z Lubnauer szczerze się nie cierpi, ale mimo to się porozumiały.
Miało być tak: jeśli Lubnauer pokona Petru, to Gasiuk-Pihowicz zastąpi ją w fotelu szefowej klubu poselskiego. Na dzisiejszą liderkę .N głosowało 149 członków partii, a na Ryszarda Petru - 140. Miesiąc temu dokonał się więc - minimalną różnicą głosów, ale jednak - przewrót na szczycie Nowoczesnej.
Burzliwa rada
Formację rozsadzają teraz wzajemne niechęci, żale i ambicje. Dowodem na to jest przebieg spotkania rady krajowej partii w ten weekend. Rada miała wyłonić 15-osobowy zarząd. - Było ostro - mówi uczestnik tego spotkania.
W przemówieniu Lubnauer powiedziała, że chce, aby w zarządzie znaleźli się m.in. Adam Szłapka i Kamila Gasiuk-Pihowicz. Nie wymieniła Ryszarda Petru - to wywołało wściekłość Krzysztofa Mieszkowskiego. - Poseł jest dość emocjonalny - mówi uczestnik.
Inna osoba z .N opisuje, że Mieszkowski dosłownie wybuchł. Zarzucił szefowej partii, że działa destrukcyjnie i prowadzi "nieczystą grę". Wypomniał Lubnauer, że knuła za plecami Petru, by go odsunąć od fotela lidera partii. Wśród zarzutów, które padały z sali znalazły się też: lekceważenie posłów, narcyzm i rozbijanie partii od środka.
Odkleić się od Google
W Nowoczesnej krążą szyderstwa z Lubnauer, że powinna przestać ciągle sprawdzać w Google Trends, jak często jej nazwisko pojawia się w publikacjach. - Wiele osób jej to radzi. Od dawna - mówi polityk .N.
Poseł ponadto radził szefowej partii, aby odpoczęła nieco od mediów, od których najwyraźniej jest uzależniona. W emocjonalnym wystąpieniu zarzucił szefowej partii, że nie szanuje członków klubu parlamentarnego.
Wśród pretensji Mieszkowskiego do Lubnauer znalazł się też ten, że nowa szefowa partii chce rozdawać stanowiska, a zapomina, że szefa klubu wybierają posłowie, a nie ona sama.
Członek klubu .N: - Ryszard zgłosił wniosek, aby przedyskutować wizję, jaką ma prezentować partia, a Kaśka zgłosiła przeciwny wniosek. Ostatecznie dyskusji nie było. Z Platformy płynie jakiś programowy komunikat, a z naszej tylko to, że wybieramy się na stanowiska.
Problem z większością
Dziś dla Nowoczesnej bardzo ważną kwestią jest to, kto będzie szefował 24-osobowemu klubowi poselskiemu.
Do kwietniu tego roku fotele szefa partii i klubu łączył Ryszard Petru. Po zanurkowaniu w sondażach i pod naciskiem m.in. Lubnauer Petru zrezygnował z szefowania klubowi. Na tym stanowisku zastąpiła go wtedy właśnie Lubnauer. Dziś sytuacja jest analogiczna, tylko że obie funkcje łączy Lubnauer. Fotel szefowej klubu obiecała już jednak Kamili Gasiuk-Pihowicz, która w ten sposób stałaby się numerem 2 w Nowoczesnej. Dziś - mimo rozpoznawalności i częstej obecności w mediach - nie ma silnej pozycji w partii.
Kłopot w tym, że - jak podkreślał na forum rady krajowej Mieszkowski - to posłowie wybierają szefa klubu, a nie sama Lubnauer. A w 24-osobowym klubie nie ma dziś większości dla kandydatury Kamili Gasiuk-Pihowicz. - Posłowie nie palą się do wybierania najbardziej konfliktowej osoby na swoją szefową - mówi osoba z szeregów Nowoczesnej.
O braku sympatii do Gasiuk-Pihowicz w partii świadczy choćby to, że choć promowała ją Lubnauer, to nie miała ona najlepszego wyniku w głosowaniach do zarządu Nowoczesnej. Sama Gasiuk-Pihowicz podkreśla jednak: - Miałam czwarty wynik na 15 miejsc w zarządzie. Wynosił 136 głosów.
Inni stronnicy Lubnauer - np. Piotr Misiło - przepadli w ogóle. Wyniki Joanny Scheuring-Wielgus, Mirosława Pampucha i Petru oscylowały wokół 130-140.
Na teraz Gasiuk-Pihowicz ma za sobą ok. jednej trzeciej klubu, a to za mało, by mogła awansować i zdobyć przyobiecany jej fotel szefowej klubu. - Kamila jest popularna, więc pewnie będzie trzeba zacisnąć zęby i pójść na jakiś kompromis - krzywi się poseł Nowoczesnej. To ma się rozstrzygnąć na początku nowego roku.
- Jaki będzie wynik wyborów, nie można teraz przewidzieć. Zdecydują o tym posłowie. Zabiegałam i będę zabiegała o ich poparcie dla mojej wizji prowadzenia klubu i aktywności Nowoczesnej w parlamencie. Cieszy mnie poparcie Katarzyny Lubnauer, ale zawsze podkreślałam, że decyzje podejmują posłowie - mówi Kamila Gasiuk-Pihowicz.
Rozbieżne kursy
Nowoczesna jest rozszarpywana miedzy chęć większej współpracy z PO, za czym optuje Petru, a luźniejszymi relacjami z Platformą i obraniem kursu bardziej na lewo, czego chce Lubnauer.
Ostatecznie do zarządu Nowoczesnej trafili: Jacek Bury, Barbara Dolniak, Kamila Gasiuk-Pihowicz, Tadeusz Grabarek, Katarzyna Kalinowska, Ewa Lieder, Jerzy Meysztowicz, Mirosław Pampuch, Ryszard Petru, Sławomir Potapowicz, Monika Rosa, Mateusz Sabat, Joanna Scheuring-Wielgus, Adam Szłapka i Witold Zembaczyński. Posłanka Joanna Schmidt, która została wcześniej wiceprzewodniczącą ALDE - Partii Porozumienia Liberałów i Demokratów na Rzecz Europy, zrezygnowała z kandydowania.