O sprawie informuje piątkowy "Super Express". Były już lider Nowoczesnej miał w środę po południu złożyć wizytę w jednym z salonów fryzjerskich w centrum Warszawy. Miała go tam zawieźć - i stamtąd odebrać - sejmowy limuzyna.
Gazecie nie udało się skontaktować z samym Petru. O komentarz poproszono więc jego sejmową koleżankę.Ta tłumaczyła, że zaplanowana wizyta u fryzjera po prostu wypadła pomiędzy spotkaniami służbowymi.
- To nie było tak, że poseł wziął sejmowe auto, by pojechać do fryzjera. Pracujemy od 9 do 21, kiedyś musimy pójść do fryzjera, jesteśmy ludźmi - mówi "SE" Paulina Hennig-Kloska z Nowoczesnej.
Zobacz też: Trwa poranna rozmowa z politykiem w radiu. Nagle na stół wjeżdżają ośmiorniczki