Tym prostym sposobem można bez śladu "zmanipulować głosy". PiS właśnie forsuje taką zmianę

Ta pozornie drobna zmiana proponowana przez PiS w Kodeksie wyborczym niesie ze sobą ogromne ryzyko. PKW ostrzega wprost: ona umożliwia "niezauważalne manipulowanie głosami".

O jaką zmianę chodzi? PiS chce przed najbliższymi wyborami zmienić definicję znaku umieszczanego na karcie do głosowania. Dziś muszą to być dwie linie przecinające się w kratce, czyli popularny "x".

Po zmianach będą to natomiast co najmniej dwie przecinające się linie.

Zmiana pozornie niewielka, ale PKW spodziewa się chaosu. Zgodnie z nową definicją za ważne będą mogły bowiem być uważane głosy ze znakami innymi niż "x". Na przykład "gwiazdka" albo "#". 

Nie wiadomo jednak, jakie jeszcze pomysły będą mieli wyborcy i jak w rezultacie będą to interpretowały komisje liczące głosy. Liczenie może się więc w praktyce przeciągać.

"Nie będzie śladu w protokole"

Ale to nie wszystko. Ważny będzie również głos, na którym np. jedna kratka będzie zamazana, a dopiero w drugiej znajdzie "x" lub inny znak. Państwowa Komisja Wyborcza ostrzega wprost: to "umożliwia niezauważalne manipulowanie głosami".

Według obowiązujących przepisów, osoba chcąca dokonać manipulacji (o ile udało jej się uzyskać w sposób niezauważony przez członków komisji obwodowej dostęp do kart, co nie powinno mieć miejsca), mogła na karcie do głosowania dostawić znak „X” i zamazać kratkę z głosem prawidłowo oddanym przez wyborcę

- przyznaje w swojej opinii o projekcie PKW. "Głosu nie otrzymywał kandydat, na którego głosował wyborca, lecz powodowało to nieważność głosu" - podkreślono.

Według propozycji (PiS - red.) głos taki będzie (natomiast) ważny i będzie przypadał liście oraz kandydatowi, przy którym postawiony jest „dopisany” znak „X”. Ślad tego nie znajdzie się w protokole głosowania

- ostrzega Państwowa Komisja Wyborcza. Ale to nie jedyne obawy opozycji i PKW. Tu piszemy więcej o planowanych przez PiS zmianach.

Przypomnijmy, PiS postuluje zmianę prawa wyborczego co najmniej od 2014 roku, czyli poprzednich wyborów samorządowych. Oddano w nich wówczas rekordową liczbę głosów nieważnych - w pierwszej turze stanowiły one aż ponad dwa procent wszystkich oddanych głosów. PiS do dziś twierdzi, że wyniki tamtych wyborów były "zafałszowane".

Na mównicę wchodzi Kukiz i nagle "trąbi" do posłów. Gorąca dyskusja o nowej ordynacji

Więcej o: