"Nie jestem w stanie w Polsce znaleźć legalnego zatrudnienia, które pomogłoby mi poprawić sytuację moją i mojej rodziny. (...) Aby ratować byt swój i mojej rodziny będę musiał wyjechać z Polski w miejsce, gdzie pracodawcy nie będą mnie oceniać jako osoby publicznej ale jako pracownika o konkretnych kompetencjach i możliwościach" - napisał w niedzielę na swoim blogu były lider Komitetu Obrony Demokracji Mateusz Kijowski.
Jak dodał, musiał zawiesić swoją firmę, a "każdy jego krok i każde wydarzenie z jego udziałem są śledzone przez media i przez służby".
Na wpis Kijowskiego zareagowała Elżbieta Pawłowicz, prywatnie siostra Krystyny Pawłowicz, i zorganizowała internetową zbiórkę pieniędzy dla byłego szefa KOD. Celem jest zebranie 25 tys. zł. Po godz. 21, w kilka godzin po starcie zbiórki, na koncie było już ponad 7 tys. zł.
"Dwa lata temu Mateusz Kijowski pomógł nam się zorganizować do walki o praworządność w Polsce. Na jego zawołanie wyszliśmy na ulice, organizowaliśmy się w całej Polsce i nie tylko tutaj. Zaczęliśmy się uczyć, więcej rozumieć, widzieć dalej i reagować mądrzej. Mateusz zawsze był z nami. Niestety, zapłacił za to spokojem swoim i swojej rodziny oraz dramatycznym obniżeniem standardów życia" - napisała Elżbieta Pawłowicz na stronie internetowej zbiórki.
"Dlatego dzisiaj, kiedy rozważa decyzje wyjazdu z Polski, by móc podjąć prace, postanowiliśmy podjąć próbę ufundowania Mateuszowi „Stypendium Wolności”. To pozwoliłoby mu zostać z nami i nadal nas wspierać w obronie podstawowych wartości demokratycznych w Polsce, w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego" - dodaje pomysłodawczyni zbiórki.
W styczniu media ujawniły dokumenty, z których wynikało, że firma należąca do Mateusza Kijowskiego i jego małżonki miała otrzymywać od KOD pieniądze za usługi informatyczne. Kijowski deklarował wówczas, że jest w stanie rozliczyć się z każdej otrzymanej złotówki.
W czerwcu prokuratura postawiła Kijowskiemu i byłemu skarbnikowi KOD zarzuty m.in. przywłaszczenia 121 tys. zł. - Jestem niewinny i nie przyznaję się do winy. Cała sytuacja jest wywołana motywami politycznymi, zarówno wewnątrz KOD-u, jak i zewnętrznymi - mówił w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".