W rozmowie z Robertem Mazurkiem na łamach "Dziennika Gazety Prawnej" szef MSZ Witold Waszczykowski mówi o swoich osobistych doświadczeniach w roli ministra - o podróżach, czasie wolnym i prezentach dla rodziny.
Minister zapewnia, że jego praca - choć wiąże się z licznymi podróżami - to nie ma wiele wspólnego z luksusem i nowymi wrażeniami. - Można zwiedzić sale konferencyjne na całym świecie. Tyle mego, że jak mnie z lotniska wiozą, to sobie rzucę okiem na miasto - mówi Waszczykowski. Podobnie jak inni szefowie dyplomacji - podkreśla - rzadko ma czas na coś poza pracą i spotkaniami, chyba, że ambasador w danym kraju przygotuje np. wyjazd na punkt widokowy.
Minister nie ma nawet szans kupić prezentów dla rodziny. - Zostają (na zakupy - red.) lotniska, a na nich te same drażetki, czekolady. Bardzo rzadko trafi się coś innego - z Iranu można przywieźć świeże pistacje czy figi. Córka lubi też gaz, perski nugat - mówi. Nawet na lotnisku zakupy nie zawsze się udają, bo minister "nie przechodzi przez strefę wolnocłową", tylko jest "pakowany" do saloniku VIP. - Czasem się urwę - wspomina. - Ale żeby było jasne, nie narzekam. Pan pyta o codzienność, więc o niej mówię - zaznacza.
Waszczykowski zdradził, że przed nominacją na ministra udało mi się schudnąć kilka kilogramów. - Pomaga mi tylko dieta - mówi i dodaje, że jednak zdarza mu się zaglądać do lodówki "popatrzeć na majonez i kabanosy". - Ech, złamać taką laskę kabanosa. A najlepiej jeszcze umoczyć w majonezie - opowiada.
Jako dyplomata - mówi minister - nie powinien też jeść za dużo na oficjalnych przyjęciach, bo te "czemuś służą" i nie można się koncentrować na jedzeniu. - Najgorsze są długie obiady. Trzy godziny pogawędek bez konkretów. Koszmar - komentuje. - Już lepszy jest lunch roboczy, bez żon, bez rodzin. Trwa krócej, załatwia się sprawy - dodaje. Gdy minister nie pracuje, to dla rozrywki ogląda seriale. - Latem jak przysiadłem, to obejrzałem 70 godzin "Gry o Tron".
Waszczykowski w wywiadzie mówi nie tylko o pracy w MSZ, ale też o tym, jak trafił do dyplomacji. Od studiowanie historii, przez wyrzucenie ze studiów i przymusowy wyjazd z PRL, po studia i prace jako kierowca foodtrucka w USA.