Marszałek Marek Kuchciński planuje wprowadzić cykl trzytygodniowy, w którym osobny tydzień będzie poświęcony obradom plenarnym, kolejny komisjom, a trzeci - pracy w terenie. Obecnie posłowie najczęściej pracują przez trzy dni raz na dwa tygodnie. Jednocześnie w trakcie obrad plenarnych zazwyczaj odbywają się prace w komisjach, dlatego przemawiający często mówią do świecących pustkami ław. To ma się wkrótce skończyć.
Dążenia Marszałka Kuchcińskiego potwierdza Centrum Informacyjne Sejmu. O planach w trakcie ostatniego Konwentu Seniorów zostali poinformowani posłowie. - Marszałek argumentował, że obecny system powoduje absencję zarówno na komisjach, jak i w sali plenarnej - powiedziała szefowa klubu Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer w "Rzeczpospolitej". Tak było w kwietniu w trakcie debaty nad ustawą o KRS, w lipcu, gdy pierwsza prezes Sądu Najwyższego składała sprawozdanie z działalności SN czy we wrześniu, gdy przemawiał Rzecznik Paw Obywatelskich, Adam Bodnar. Jego wystąpienia słuchało 11 posłów.
Zdaniem Lubnauer, proponowane zmiany nie zawsze się sprawdzą. - Często Sejm zajmuje się wąskimi branżowymi tematami. Nie sądzę, by w ich przypadku frekwencja znacząco wzrosła - powiedziała posłanka Nowoczesnej.
Jej zdaniem, zmiany mają inny cel. - Intensywny tryb odpowiadał PiS, któremu zależało na błyskawicznym przeforsowaniu ważnych dla niego ustaw. Teraz tempo zmalało, więc PiS może być na rękę organizowanie posiedzeń co trzy tygodnie pod pretekstem uzdrawiania obyczajów - powiedziała.
Wcześniej podobne zmiany próbowali wprowadzić Marek Borowski i Ewa Kopacz.
Rasistowskie hasła, race i zatrzymania. 11 listopada w Warszawie