"Elektroda w odbyt, druga w pysk". Tak zabija się lisy na futra. Ustawa posłów PiS to zmieni

Lisy razi się prądem, a norki gazuje. 10 mln zwierząt rocznie jest w Polsce zabijanych na futra. Pod tym względem nasz kraj jest drugi na świecie. Nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt, która niedawno trafiła do Sejmu, ma zakończyć ten proceder. Co jeszcze zmieni projekt posłów PiS?

Na fermach przekarmia się lisy, by miały jak najwięcej futra - dzięki temu zysk hodowców jest większy. Ważą nawet po 20 kilogramów, mimo że te na wolności maksymalnie 3,5. Zwierzęta okrutnie cierpią, ledwo mogą się ruszać, po czym są bestialsko zabijane i odzierane ze skóry. Nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt autorstwa grupy posłów PiS, których przedstawicielem jest Krzysztof Czabański, ma zakończyć ten brutalny proceder. Zmieni też m.in. los zwierząt w cyrkach, psów więzionych na łańcuchach i ptaków, które nadziewają się na kolce siadając na budynkach. Projekt zyskał uznanie Jarosława Kaczyńskiego, który się pod nim podpisał.

Lisy polarne cierpią na farmach futer. Hodowcy celowo przekarmiają zwierzęta

Nadziewanie ptaków na kolce

Projekt zakłada, że za znęcanie się nad zwierzętami uznawane będą zachowania, które do tej pory nimi nie były. Chodzi m.in. o trzymanie zwierząt na zimnie, upale lub deszczu bez odpowiedniego zabezpieczenia. Nowelizacja wprowadzi też zakaz stosowania urządzeń, które ranią ptaki. Chodzi o kolce i druty, które są umieszczane na budynkach.

„Montowanie kolców (...) jest archaicznym  sposobem odstraszania i okaleczania ptaków. Są wyjątkowo niebezpieczne, powodują nadziewanie się na nie ptaków, co skutkuje obrażeniami narządów wewnętrznych i śmiercią” - czytamy w raporcie. Dzisiaj bez problemu można kupić odstraszacze wykonane z gumy i silikonu, które są bezpieczne dla ptaków.

Nowelizacja przewiduje też zaostrzenie kar za brutalne traktowanie zwierząt. Za zabójstwo, podobnie jak za znęcanie się, będą groziły cztery, a nie jak dotąd dwa lata więzienia. Za szczególne okrucieństwo, które „powoduje u zwierzęcia niewyobrażalny ból”, sąd będzie mógł wymierzyć karę 5 lat pozbawienia wolności.

Wkładanie elektrody w odbyt i zamykanie obwodu w pysku

„Zabijanie lisów przez wkładanie elektrody do odbytu i zamykanie obwodu przez przykładanie drugiej elektrody do pyska - to podłość, która zaprzecza rzekomo niezbywalnej godności ludzi, którzy pracują w tym brudnym, krwawym przemyśle” -czytamy w nowelizacji. Dlatego jej autorzy wnioskują o całkowity zakaz hodowli zwierząt na futra. Stłoczenie w klatkach na małych przestrzeniach powoduje zwyrodnienia, uniemożliwia prawidłowy rozwój kończyn, a także agresję i akty kanibalizmu.

Fermy nie tylko powodują bestialskie cierpienie, ale też negatywnie wpływają na środowisko. Autorzy nowelizacji powołują się na raport NIK, wedle którego fermy powodują zanieczyszczenie gleb i wód przez przedostawanie się do nich odchodów. Powodują też odór przeszkadzający mieszkańcom okolicznych miejscowości. By zapobiec rozkładowi skór wykorzystywanych zwierząt, używa się silnych środków chemicznych, takich jak metale ciężkie, rozpuszczalniki czy arszenik, które mogą powodować alergie i zaburzenia hormonalne.

Jak podają autorzy nowelizacji, w Polsce funkcjonuje obecnie około 800 ferm hodujących zwierzęta na futra. Szacuje się, że pracuje w nich od 2 400 do 13 300 osób. To niezwykle dochodowy biznes - roczny udział tej branży w PKB to 1,5 mld zł. Zapewnia 600 mln zł wpływów do budżetu w każdym roku.

Tutaj możesz zobaczyć film nagrany ukrytą kamerą z fermy norek >>>

Łańcuchy wrastające w szyję

Krótkie i ciężkie łańcuchy, na których wciąż często więzione są psy, powodują odkształcanie kręgów szyjnych, wrastają w szyję, a zimą do niej przymarzają. Psy trzymane na uwięzi często nie mają dostępu do wody, nie są chronione przed zimnem ani deszczem, a także nie mają zapewnionego niezbędnego ruchu, co prowadzi do zwyrodnień i przerostu pazurów.

Psy trzymane na uwięzi nie mogą bronić się przed niebezpieczeństwami, w tym innymi psami. Dochodzi do pogryzień, nieplanowanego zapładniania suk, niekontrolowanego rozrodu zwierząt oraz zabijania lub oddawania do schronisk niechcianych szczeniąt.

Dlatego zgodnie z projektem trzymanie psów na łańcuchu zostanie całkowicie zakazane do 2020 roku. Właściciele będą musieli kupić też specjalne kojce. Te dla najmniejszych czworonogów mają mieć minimum 9 metrów kw., dla największych - 15.  Ponieważ ich zakup wiąże się z dodatkowymi kosztami, projektodawca chce dać właścicielom czas. To powód, dla którego przepisy miałyby wejść w życie dopiero w 2020.

By od razu poprawić warunki życia psów na uwięzi, wraz z dniem wejścia w życie ustawy zostanie za to wprowadzony zapis, zgodnie z którym łańcuch będzie musiał mieć minimum 5 metrów. Dzisiaj są to 3 metry. Psy mogą przebywać na nich przez maksymalnie 12 godzin, jednak w praktyce jest trudne do sprawdzenia.

Brutalne tresury za pomocą haków i elektrycznych pałek

Kolejny problem to cyrki. W Polsce 17 z nich wciąż wykorzystują w swoich przedstawieniach zwierzęta. Są to m.in. te największe, takie jak Cyrk Zalewski czy Cyrk Korona. Łącznie we wszystkich przebywa 250-300 zwierząt, w tym słonie, lwy, zebry czy krokodyle. Jednym z celów projektu jest całkowity zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach.

Jak przekonują autorzy nowelizacji, zwierzęta w cyrkach doznają urazów psychicznych i fizycznych. Są spowodowane brutalną tresurą, podczas której wykorzystywane są haki, elektryczne pałki, łańcuchy i pejcze.

Podcinanie gardeł i czekanie, aż świadome zwierze wykrwawi się na śmierć

Projekt zabroni też uboju rytualnego. „Podcięcie gardła przytomnemu zwierzęciu wymaga jego krępowania, co powoduje silny stres, a często uszkodzenia ciała. (...) krępowanie zwierzęcia połączone z odwracaniem go do góry nogami w tzw. klatkach obrotowych (...) sprzyja wlewaniu się krwi i zawartości żołądka do przeciętej tchawicy konającego zwierzęcia” - piszą autorzy projektu. Dodają, że zwierzęta są świadome i doznają skrajnego cierpienia z powodu bólu. „Trudno na tym etapie mierzyć to cierpienie, ponieważ zwierzę z powodu przeciętej tchawicy traci możliwość wokalizacji bólu (ryczenia, byczenia). Na tym etapie obserwowano rzeźników rozszerzających palcami rany, aby ułatwić wykrwawienie” - czytamy w uzasadnieniu projektu. Utrata przytomności w przypadku owiec trwa zazwyczaj około 10 sekund, w przypadku krów może trwać nawet kilka minut.

W uboju standardowym zwierzęta początkowo się ogłusza, aby nie odczuwały bólu. Właśnie ten rodzaj zabijania zwierząt ma być jedynym dopuszczalnym, przy czym autorzy projektu zaznaczają, że to „nie oznacza, ze ubój standardowy spełnia wszelkie warunki humanitarności”. Jedynym wyjątkiem będą zarejestrowane związki wyznaniowe o uregulowanej sytuacji prawnej, które wciąż będą mogły stosować ubój rytualny, jednak z zakazem stosowania tzw. klatek obrotowych.

Więcej o: