We wrześniu poseł Nowoczesnej Piotr Misiło zwrócił się z zapytaniem do wszystkich ministerstw w sprawie wydatków dokonywanych z użyciem służbowych kart płatniczych i kredytowych przez pracowników poszczególnych resortów. Na stronie Sejmu pojawiły się odpowiedzi.
Okazało się, że najwięcej wydał ambasador RP w Mongolii. Michał Łabenda zrobił zakupy służbową kartą za 104 tys. zł. W 2016 roku - 53 tys. zł, zaś w pierwszym półroczu 2017 aż 51 tys. zł.
Pracownikiem MSZ, który goni ambasadora Łabendę, jest Jolanta Janek, ambasador wizytująca w Republice Malty. Pani ambasador w 2016 roku wydała prawie 81 tys. zł, jednak do 30 czerwca br. - "tylko" 13 tys. zł. Łącznie pani ambasador wydała ponad 94 tys. zł ze służbowych kart.
Najwięcej służbowych kart mają jednak pracownicy ministerstwa środowiska - w 2016 roku mieli ich aż 139, w tym roku - 116. Hojnie z nich korzystali. Łącznie pracownicy ministra Szyszki wydali prawie 1,3 mln zł.
Pracownicy ministerstwa finansów wydali od 2016 roku 225 tys. zł, ministerstwa sportu - 207 tys. zł, MSZ - 202 tys. zł, MEN - 152 tys. zł, zaś ministerstwa sprawiedliwości - 99 tys. zł.
Wśród resortów i urzędów, które zadeklarowały brak kart służbowych, było ministerstwo zdrowia, rolnictwa i rozwoju wsi i KPRM, zaś w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego funkcjonuje jedna karta.
Przeciwnicy reformy szkolnictwa protestowali przed MEN